scena ukradnięta/zainspirowana z perks'a (: jak nie pisałam ponad 20 dni, to tka oto wena wróciła, i sobie opublikuje. a co! /bez sprawdzania, bo późno jest i mam małe adhd, i no ehehe.
Louis wziął w
rękę kolejną puszkę piwa, i usiadł przy stole, przy którym wszyscy jego
przyjaciele siedzieli. Nie była to wielka impreza, tylko Ci najbliżsi. Ale
każdy już trochę że jego głowa stała się o wiele bardziej lekka. Usiadł
pomiędzy swoją dziewczyną o swoim przyjacielem. Jego dziewczyna miała ciemne
loki sięgające lekko za jej piersi, ciemne oczy i długie nogi. Nazywała się
Eleanor, i od czterech miesięcy byli razem. Byli szczęśliwi. Jego przyjaciel
miał ciemne loki, jasne zielone oczy i długie nogi. Przyjaźnili się… Odkąd
Louis, pamiętał.
To było któreś z
kolei piwo Louis’a. Nie czuł się wstawiony, wiedział że miał jeszcze w głowie
rozsądek, i że nie straci panowania. Więc gdy Zayn zaproponował „prawdę czy
wyzwanie” zgodził się z pozostałymi.
- Niall! –
zaczął Zayn. – Prawda czy wyzwanie?
- No dobra,
wyzwanie. – Niall uśmiechnął się. Zayn zrobił zamyślony wyraz twarzy a po
chwili uśmiechnął się cwaniacko.
- Przynieś mi
piwo.
- Zayn..
- To wyzwanie. –
upomniał go.
- Zayn.. Dobrze
wiesz, że nie mam zamiaru iść przez ten korytarz. Po ciemku… - Nialler
powiedział powoli. Bał się cholernie ciemności, a Zayn od dawna obmyślał plan
jakby go z tego strachu wyzwolić. Gdy brunet nie ustępował, blondyn chyłkiem
wypił połowę swojego piwa, wierzchem głowi przetarł sobie usta i wstał. Po
chwili zniknął w ciemności. Nie minęła chwila, gdy wyleciał z kuchni jak
oparzony, ale jego nogi nie dawały sobie rady z równowagą, więc wyglądało to
przekomicznie, gdy odbijał się od ścian wracając na swoje miejsce, podał piwo
swojemu przyjacielowi. – Masz. – warknął. – Dobra, teraz… Liam.
- Prawda.
- Po jakim
czasie bycia z Danielle, przespaliście się? – spytał. Liam lekko się zamyślił.
Po chwili zaczął się czerwienić. Dziękował bogu, że jego ukochanej nie ma z
nimi.
- Po roku. –
oświadczył nieco zciszonym głosem. Zayn spojrzał na niego z szokiem. – No, bo
to chodziło o to że na prawde mi na niej zależało, no i zależy. Bałem się że
powie mi że chce ją tylko i wyłącznie w łóżku, poza tym nie wiedziałem czy będę
dobry. Była moją pierwszą. –dodał. Perrie poklepała go po ramieniu, uśmiechając
się do niego mile.
- Nikt Cię nie
ocenia, pamiętaj. – dodał Niall.
- Dzięki. –
odpowiedział już bardziej rozluźniony daddy. – Louis. – zaczął z błyskiem w
oku.
- Było wyzwanie,
prawda, no to niech będzie wyzwanie. – odpowiedział brunet.
- Pocałuj,
najbardziej bliską twemu sercu osobę w tym pokoju. – Liam jeszcze nigdy
wcześniej, nie miał takiego pewnego wyrazu twarzy, Louis po raz pierwszy
widział go tak wyzywającego, i lekko bezczelnego. Cholernie pewnego. Wszyscy
ucichli.
„Osoba
najbliższa twojemu sercu” – powtórzył Louis. – „Eleanor. Ale.. Osoba, nie
dziewczyna. Ale może być i dziewczyna. Ale.. najbliższa twojemu sercu.” Louis
już zbliżał się do twarzy Eleanor na której malowała się oczywistość, gdy
zawrócił i wpił się w usta Harry’ego. Harry nie czekał długo i oddał pocałunek,
ale Louis dopiero po chwili zrozumiał co takiego zrobił. Oderwał się od Loczka,
i spojrzał po swoich przyjaciołach. Niall – siedział z gębą otwartą do podłogi.
Zayn – miał szeroko otwarte oczy. Perrie – patrzyła na niego jakby go winiła.
Liam…. – się uśmiechał. On wiedział. On zdecydowanie wiedział. A Eleanor… Jej
twarzy była zarumieniona, a oczy powoli zachodziły łzami.
- El.. – szepnął
Lou, ale dziewczyna zerwała się z miejsca i uciekła. Louis odwrócił się
spojrzał na Hazzę, który był jednocześnie zażenowany, zdziwiony, i jakby
smutny. Nie myśląc długo pobiegł za Eleanor.
– EL! – krzyknął zanim dziewczyna dobiegła do swojego auta.
- CO?! –
wrzasnęła odwracając się. Jej policzki były już ozdobione łzami, a na jej
twarzy malował się ogólny grymas. – Czego jeszcze ode mnie chcesz?!
- Eleanor,
przepraszam… Naprawdę. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To nie tak. To mój
przyjaciel.. – zaczął mówiąc, do tego nadmiernie gestykulując, co było objawem
zdenerwowania.
- Kto normalny
całuje przyjaciela w ten sposób Lou?! – krzyknęła mu w twarz.
- To alkohol, i
ja, i po prostu. Nie wiem co się dzieje w mojej głowie Eleanor.
- Jesteś gejem?
Louis nie
odpowiedział. Nie wiedział kim był.
- Louis. Jesteś
gejem? – powtórzyła.
- Nie. Nie wiem
kim jestem, jasne? Muszę to przemyśleć. – dodał.
- Przemyśl to.
Ale nie licz że będzie jak dawniej. Osoba, najbliższa twojemu sercu? On? Nie
umiem sobie wyobrazić jak to się skończy.
- Czemu niby, to
nie mógłby być on? – oburzył się nagle, kierując wzrok ze swoich butów na jej
twarz.
- Bo to ja
jestem twoją dziewczyną? Technicznie. – parsknęła.
- A on moim
przyjacielem. Od.. Od zawsze.
- Więc znaczy
dla ciebie coś więcej, tak?
Louis znów nie
odpowiedział. Eleanor tym razem nie zamierzała wypytywać.
- Chce wierzyć
że to alkohol. Po prostu zastanów się nad sobą i wtedy pogadamy.
- Tak zrobię.
Ale nie pogadamy. – odpowiedział stanowczo po chwili ciszy. Eleanor wybałuszyła
na niego oczy rzucając krótkie „co?” – to koniec. Tak. Nie wiem kim jestem, ale
muszę dość do tego sam. Tak będzie lepiej nie tylko dla mnie, ale i Ciebie.
Eleanor nie
odpowiedziała, wsiadła do samochodu, trzaskając drzwiami i odjeżdżając z
piskiem opon.
- Boobear. –
uszłyszał za sobą. Odwrócił się i spojrzał na zmieszanego Loczka. – Możemy
porozmawiać?
Louis lekko się
wystraszył. Faktu że Harry wyglądał na smutnego, że właśnie zerwał z
dziewczyną, że stoi sam na sam z chłopakiem, który od kilku miesięcy daje mu
miłe motylki w brzuchu, którego kochał przytulać i dotykać. Ale nie zakochał
się w nim. Nie…?
- Hazz,
przepraszam. To ten alkohol. – zaczął. Zganił się w myślach za to, dlaczego go
do cholery okłamał? Przecież alkohol nie miał tu nic do rzeczy. Gdy okłamał El,
nie miał wyrzutów sumienia przyszło mu to łatwiej niż teraz.
- Widzisz Lou.
To właśnie twój problem. – zaczał Harry lekko podniesionym tonem, jego twarzy
zrobiła się mroczniejsza, a oczy pociemniały. – Ty się boisz. Nie czułeś
niczego szczególnego do Eleanor. Dlatego z nią byłeś, bo było to łatwe. Bo
nawet zerwanie z nią poszło Ci tak łatwo, i nawet za nią nie zatęsknisz. Ale
gdy już kogoś kochasz, to robisz wszystko żeby był przy tobie. Ale nigdy.
Przenigdy, nie powiesz mu tych dwóch słów. Nie powiesz mu że jest dla ciebie
ważny. Bo jesteś tchórzem. Każdy boi się zranienia, ale żeby nie pokazywać
komuś tego co czujesz, tylko dlatego?
Louis stał jak
wryty. Skąd… Dopiero teraz uświadomił sobie, że to wszystko ma sens, i
dokładnie do niego pasuje.
- Tak Lou. Ja
wiem. – powiedział ściszonym głosem, spuszczając głowę. – Ja cię też. –
wychrypiał, zaciskając pięści.
Pieprzyć tą
arogancką laske, pieprzyć to że jego serce waliło jak oszalałe, pieprzyć to że
bał się. Ważne było to, że Harry nie mógłbyć osobą która go skrzywdzi. W ułamku
sekundy znalazł się przy Hazzie, wpijając się w jego usta, Loczek miał głowę
spuszczoną w dół, ale był nieco wyższy niż Louis, więc to nie sprawiło mu
problemu. Ten pocałunek był zachłanny, pełen miłości, Louis całował go tak,
jakby to był już koniec bolesnego wyczekiwania, a Harry chwycił dłonią szyję
Lou, przyciągając go bliżej. Po chwili oderwali się od siebie, Haz oparł swoje
czoło o czoło szatyna. I uśmiechnął się.
- Kocham cię. –
wyszeptał Louis. – przepraszam.
- Ja cię też. –
odpowiedział brunet, składając czuły pocałunek na jego ustach.
~*~*~
Gdy Lou i Harry
weszli do środka, w pokoju spał jedynie Niall na kanapie. Chrapał wyjątkowo
głośno. Rozejrzeli się, wszyscy najwyraźniej udali się do swoich sypialni.
Harry pociągnął niebieskookiego za rękę w stronę jego sypialni.
- Poczekaj,
muszę coś załatwić. – wyszeptał Lou. Harry uśmiechnął się i poszedł do swojej
sypialni, oznajmiając swojemu „przyjacielowi” że czeka na niego, i nie wyobraża
sobie samotnego spania, tej nocy. Louis uśmiechnął się i poszedł do pokoju
Liam’a. Bez pukania wszedł i zastał swojego przyjaciela przy laptopie. – Liam…
Chłopak
podskoczył i spojrzał z wyrzutem na szatyna.
- Puka się,
wystraszyłeś mnie na śmierć.
- Oj uwierz mi,
tobie zaraz zamarzy się śmierć. – warknął Louis. Liam nie wiedział o tym, że
wszystko wyszło tak dobrze. Ale przecież… był pewny że to wyprostuje kilka
spraw. – Dlaczego to zrobiłeś?!
- Zebyś
przejrzał na oczy. – odpowiedział próbując zachować spokój i wyglądać
normalnie.
- Specjalnie
powiedziałeś osobę!
- A ty to
zauważyłeś. – odciął się. – I wykorzystałeś. – uśmiechnął się w cwaniacki
sposób.
- Co to miało
niby udowodnić? – spytał, udając oburzonego. Właściwie, sam nie wiedział.
Jedne
co, to pokazało mu to, że Eleanor nie była właściwa. Że Harry był. Ale mógł się
mylić, chciał się dowiedzieć.
- Tobie? Że masz
koło siebie wspaniałą osobę, i że ty wiesz o tym że jest dla ciebie bliska.
Haroldowi? Dodać odwagi, i udowodnić że ty także coś czujesz. Nie wiem czy
poskutkowało. Ale. Sądzę że to była dobra lekcja.
- Zerwałem z
Eleanor. Moje stosunki z Harry’m są inne. Dobra lekcja?
Liam spojrzał
lekko zawstydzony. Myśląc nad odpowiedzią. Myślał że tak właśnie jest, ale
sposób w jaki to przedstawił Lou, i cała
lawina wydarzeń trochę rujnowały jego wizję.
- To cholernie
dobra lekcja, Leeyum. – dodał Louis nie mogąc wytrzymać patrząc na smutnego
przyjaciela.
- Czyli?
- Czyli, moje
stosunki z Harry’m uległy zmianie. – uśmiechnął się. – Dziękuję. – dodał. I
wyszedł. Liam wychylił głowę spoza drzwi i zobaczył szatyna wchodzącego do
sypialni Hazzy.
- Widzisz,
Payne? – stanął przed lustrem. – Jesteś godzien być Batman’em, rycerzem Gotham.
- Liam… -
usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i spojrzał na lekko rozbawionego Zayn’a. –
Znów to robisz…
- Nie! –
zaprzeczył.
- Idź spać
batmanie. – machnął ręką. – O, i nie krzycz tak, rycerzu Gotham.
Liam w
odpowiedzi rzucił w niego poduszką.
cudowne :'3
OdpowiedzUsuń@beaukidrauhl
właśnie weszłam na tego bloga przez twój komentarz i mam zamiar go przeczytać. a u mnie 8 rodział :D my-reality-is-your.blogspot.com
OdpowiedzUsuń