wtorek, 29 stycznia 2013

14. Perks being a batman.


scena ukradnięta/zainspirowana z perks'a (: jak nie pisałam ponad 20 dni, to tka oto wena wróciła, i sobie opublikuje. a co! /bez sprawdzania, bo późno jest i mam małe adhd, i no ehehe.

Louis wziął w rękę kolejną puszkę piwa, i usiadł przy stole, przy którym wszyscy jego przyjaciele siedzieli. Nie była to wielka impreza, tylko Ci najbliżsi. Ale każdy już trochę że jego głowa stała się o wiele bardziej lekka. Usiadł pomiędzy swoją dziewczyną o swoim przyjacielem. Jego dziewczyna miała ciemne loki sięgające lekko za jej piersi, ciemne oczy i długie nogi. Nazywała się Eleanor, i od czterech miesięcy byli razem. Byli szczęśliwi. Jego przyjaciel miał ciemne loki, jasne zielone oczy i długie nogi. Przyjaźnili się… Odkąd Louis, pamiętał.

To było któreś z kolei piwo Louis’a. Nie czuł się wstawiony, wiedział że miał jeszcze w głowie rozsądek, i że nie straci panowania. Więc gdy Zayn zaproponował „prawdę czy wyzwanie” zgodził się z pozostałymi.

- Niall! – zaczął Zayn. – Prawda czy wyzwanie?

- No dobra, wyzwanie. – Niall uśmiechnął się. Zayn zrobił zamyślony wyraz twarzy a po chwili uśmiechnął się cwaniacko.

- Przynieś mi piwo.

- Zayn..

- To wyzwanie. – upomniał go.

- Zayn.. Dobrze wiesz, że nie mam zamiaru iść przez ten korytarz. Po ciemku… - Nialler powiedział powoli. Bał się cholernie ciemności, a Zayn od dawna obmyślał plan jakby go z tego strachu wyzwolić. Gdy brunet nie ustępował, blondyn chyłkiem wypił połowę swojego piwa, wierzchem głowi przetarł sobie usta i wstał. Po chwili zniknął w ciemności. Nie minęła chwila, gdy wyleciał z kuchni jak oparzony, ale jego nogi nie dawały sobie rady z równowagą, więc wyglądało to przekomicznie, gdy odbijał się od ścian wracając na swoje miejsce, podał piwo swojemu przyjacielowi. – Masz. – warknął. – Dobra, teraz… Liam.

- Prawda.

- Po jakim czasie bycia z Danielle, przespaliście się? – spytał. Liam lekko się zamyślił. Po chwili zaczął się czerwienić. Dziękował bogu, że jego ukochanej nie ma z nimi.

- Po roku. – oświadczył nieco zciszonym głosem. Zayn spojrzał na niego z szokiem. – No, bo to chodziło o to że na prawde mi na niej zależało, no i zależy. Bałem się że powie mi że chce ją tylko i wyłącznie w łóżku, poza tym nie wiedziałem czy będę dobry. Była moją pierwszą. –dodał. Perrie poklepała go po ramieniu, uśmiechając się do niego mile.

- Nikt Cię nie ocenia, pamiętaj. – dodał Niall.

- Dzięki. – odpowiedział już bardziej rozluźniony daddy. – Louis. – zaczął z błyskiem w oku.

- Było wyzwanie, prawda, no to niech będzie wyzwanie. – odpowiedział brunet.

- Pocałuj, najbardziej bliską twemu sercu osobę w tym pokoju. – Liam jeszcze nigdy wcześniej, nie miał takiego pewnego wyrazu twarzy, Louis po raz pierwszy widział go tak wyzywającego, i lekko bezczelnego. Cholernie pewnego. Wszyscy ucichli.

„Osoba najbliższa twojemu sercu” – powtórzył Louis. – „Eleanor. Ale.. Osoba, nie dziewczyna. Ale może być i dziewczyna. Ale.. najbliższa twojemu sercu.” Louis już zbliżał się do twarzy Eleanor na której malowała się oczywistość, gdy zawrócił i wpił się w usta Harry’ego. Harry nie czekał długo i oddał pocałunek, ale Louis dopiero po chwili zrozumiał co takiego zrobił. Oderwał się od Loczka, i spojrzał po swoich przyjaciołach. Niall – siedział z gębą otwartą do podłogi. Zayn – miał szeroko otwarte oczy. Perrie – patrzyła na niego jakby go winiła. Liam…. – się uśmiechał. On wiedział. On zdecydowanie wiedział. A Eleanor… Jej twarzy była zarumieniona, a oczy powoli zachodziły łzami.

- El.. – szepnął Lou, ale dziewczyna zerwała się z miejsca i uciekła. Louis odwrócił się spojrzał na Hazzę, który był jednocześnie zażenowany, zdziwiony, i jakby smutny. Nie myśląc długo pobiegł za Eleanor.  – EL! – krzyknął zanim dziewczyna dobiegła do swojego auta.

- CO?! – wrzasnęła odwracając się. Jej policzki były już ozdobione łzami, a na jej twarzy malował się ogólny grymas. – Czego jeszcze ode mnie chcesz?!

- Eleanor, przepraszam… Naprawdę. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To nie tak. To mój przyjaciel.. – zaczął mówiąc, do tego nadmiernie gestykulując, co było objawem zdenerwowania.

- Kto normalny całuje przyjaciela w ten sposób Lou?! – krzyknęła mu w twarz.

- To alkohol, i ja, i po prostu. Nie wiem co się dzieje w mojej głowie Eleanor.

- Jesteś gejem?

Louis nie odpowiedział. Nie wiedział kim był.

- Louis. Jesteś gejem? – powtórzyła.

- Nie. Nie wiem kim jestem, jasne? Muszę to przemyśleć. – dodał.

- Przemyśl to. Ale nie licz że będzie jak dawniej. Osoba, najbliższa twojemu sercu? On? Nie umiem sobie wyobrazić jak to się skończy.

- Czemu niby, to nie mógłby być on? – oburzył się nagle, kierując wzrok ze swoich butów na jej twarz.

- Bo to ja jestem twoją dziewczyną? Technicznie. – parsknęła.

- A on moim przyjacielem. Od.. Od zawsze.

- Więc znaczy dla ciebie coś więcej, tak?

Louis znów nie odpowiedział. Eleanor tym razem nie zamierzała wypytywać.

- Chce wierzyć że to alkohol. Po prostu zastanów się nad sobą i wtedy pogadamy.

- Tak zrobię. Ale nie pogadamy. – odpowiedział stanowczo po chwili ciszy. Eleanor wybałuszyła na niego oczy rzucając krótkie „co?” – to koniec. Tak. Nie wiem kim jestem, ale muszę dość do tego sam. Tak będzie lepiej nie tylko dla mnie, ale i Ciebie.

Eleanor nie odpowiedziała, wsiadła do samochodu, trzaskając drzwiami i odjeżdżając z piskiem opon.

- Boobear. – uszłyszał za sobą. Odwrócił się i spojrzał na zmieszanego Loczka. – Możemy porozmawiać?

Louis lekko się wystraszył. Faktu że Harry wyglądał na smutnego, że właśnie zerwał z dziewczyną, że stoi sam na sam z chłopakiem, który od kilku miesięcy daje mu miłe motylki w brzuchu, którego kochał przytulać i dotykać. Ale nie zakochał się w nim. Nie…?

- Hazz, przepraszam. To ten alkohol. – zaczął. Zganił się w myślach za to, dlaczego go do cholery okłamał? Przecież alkohol nie miał tu nic do rzeczy. Gdy okłamał El, nie miał wyrzutów sumienia przyszło mu to łatwiej niż teraz.

- Widzisz Lou. To właśnie twój problem. – zaczał Harry lekko podniesionym tonem, jego twarzy zrobiła się mroczniejsza, a oczy pociemniały. – Ty się boisz. Nie czułeś niczego szczególnego do Eleanor. Dlatego z nią byłeś, bo było to łatwe. Bo nawet zerwanie z nią poszło Ci tak łatwo, i nawet za nią nie zatęsknisz. Ale gdy już kogoś kochasz, to robisz wszystko żeby był przy tobie. Ale nigdy. Przenigdy, nie powiesz mu tych dwóch słów. Nie powiesz mu że jest dla ciebie ważny. Bo jesteś tchórzem. Każdy boi się zranienia, ale żeby nie pokazywać komuś tego co czujesz, tylko dlatego?

Louis stał jak wryty. Skąd… Dopiero teraz uświadomił sobie, że to wszystko ma sens, i dokładnie do niego pasuje.

- Tak Lou. Ja wiem. – powiedział ściszonym głosem, spuszczając głowę. – Ja cię też. – wychrypiał, zaciskając pięści.

Pieprzyć tą arogancką laske, pieprzyć to że jego serce waliło jak oszalałe, pieprzyć to że bał się. Ważne było to, że Harry nie mógłbyć osobą która go skrzywdzi. W ułamku sekundy znalazł się przy Hazzie, wpijając się w jego usta, Loczek miał głowę spuszczoną w dół, ale był nieco wyższy niż Louis, więc to nie sprawiło mu problemu. Ten pocałunek był zachłanny, pełen miłości, Louis całował go tak, jakby to był już koniec bolesnego wyczekiwania, a Harry chwycił dłonią szyję Lou, przyciągając go bliżej. Po chwili oderwali się od siebie, Haz oparł swoje czoło o czoło szatyna. I uśmiechnął się.

- Kocham cię. – wyszeptał Louis. – przepraszam.

- Ja cię też. – odpowiedział brunet, składając czuły pocałunek na jego ustach.


~*~*~

Gdy Lou i Harry weszli do środka, w pokoju spał jedynie Niall na kanapie. Chrapał wyjątkowo głośno. Rozejrzeli się, wszyscy najwyraźniej udali się do swoich sypialni. Harry pociągnął niebieskookiego za rękę w stronę jego sypialni.

- Poczekaj, muszę coś załatwić. – wyszeptał Lou. Harry uśmiechnął się i poszedł do swojej sypialni, oznajmiając swojemu „przyjacielowi” że czeka na niego, i nie wyobraża sobie samotnego spania, tej nocy. Louis uśmiechnął się i poszedł do pokoju Liam’a. Bez pukania wszedł i zastał swojego przyjaciela przy laptopie. – Liam…

Chłopak podskoczył i spojrzał z wyrzutem na szatyna.

- Puka się, wystraszyłeś mnie na śmierć.

- Oj uwierz mi, tobie zaraz zamarzy się śmierć. – warknął Louis. Liam nie wiedział o tym, że wszystko wyszło tak dobrze. Ale przecież… był pewny że to wyprostuje kilka spraw. – Dlaczego to zrobiłeś?!

- Zebyś przejrzał na oczy. – odpowiedział próbując zachować spokój i wyglądać normalnie.

- Specjalnie powiedziałeś osobę!

- A ty to zauważyłeś. – odciął się. – I wykorzystałeś. – uśmiechnął się w cwaniacki sposób.

- Co to miało niby udowodnić? – spytał, udając oburzonego. Właściwie, sam nie wiedział. 
Jedne co, to pokazało mu to, że Eleanor nie była właściwa. Że Harry był. Ale mógł się mylić, chciał się dowiedzieć.

- Tobie? Że masz koło siebie wspaniałą osobę, i że ty wiesz o tym że jest dla ciebie bliska. Haroldowi? Dodać odwagi, i udowodnić że ty także coś czujesz. Nie wiem czy poskutkowało. Ale. Sądzę że to była dobra lekcja.

- Zerwałem z Eleanor. Moje stosunki z Harry’m są inne. Dobra lekcja?

Liam spojrzał lekko zawstydzony. Myśląc nad odpowiedzią. Myślał że tak właśnie jest, ale sposób w jaki  to przedstawił Lou, i cała lawina wydarzeń trochę rujnowały jego wizję.

- To cholernie dobra lekcja, Leeyum. – dodał Louis nie mogąc wytrzymać patrząc na smutnego przyjaciela.

- Czyli?

- Czyli, moje stosunki z Harry’m uległy zmianie. – uśmiechnął się. – Dziękuję. – dodał. I wyszedł. Liam wychylił głowę spoza drzwi i zobaczył szatyna wchodzącego do sypialni Hazzy.

- Widzisz, Payne? – stanął przed lustrem. – Jesteś godzien być Batman’em, rycerzem Gotham.

- Liam… - usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i spojrzał na lekko rozbawionego Zayn’a. – Znów to robisz…

- Nie! – zaprzeczył.

- Idź spać batmanie. – machnął ręką. – O, i nie krzycz tak, rycerzu Gotham.
Liam w odpowiedzi rzucił w niego poduszką

2 komentarze:

  1. właśnie weszłam na tego bloga przez twój komentarz i mam zamiar go przeczytać. a u mnie 8 rodział :D my-reality-is-your.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń