uno. przepraszam, przepraszam, nie bijcie. jest was mało, ale was kocham i przepraszam że nie dodawałam nic. byłam zupełnie pozbawiona inspiracji, wyobraźni. nie wiem jak do tego doszło. teraz przychodzę do was, z jednym z najdłuższych szotów jakie mam. przed chwilą go skończyłam. enjoy, przepraszam za błędy nie mam sił go sprawdzać. :(
Louis spełniał
swoje marzenia. Był szanowanym, choć mało doświadczonym nauczycielem
wykładającym na Akadami Sztuk Pięknych w dziale sztuki. Lubił to co robił,
lubił inspirować uczniów. Lubił swoich uczniów. Szczególnie jednego.
Harry spełniał
swoje marzenia. Był studentem na Akademii sztuk pięknych. W dziale sztuki,
kochał to co robił, kochał malować, rysować i oddawać się swoim obrazom. Kochał
te rzeczy prawie tak mocno jak tego jednego. Swojego nauczyciela.
Ich związek
zaczął się na krótko przed uniwersytetem. Poznali się na jednej z wystaw, i od
razu coś zaskoczyło. Gdy dowiedzieli się że od nowego roku będą
studiować/nauczać na tym samym uniwerku, mieli tyle samo radości co i smutku.
Ostatecznie, doszli do wniosku, że miłość nie jest przestępstwem, i fakt że
relacje nauczyciel-uczeń są zabronione, oni będą się ukrywać, poza tym poznali
się wcześniej niż na ich studiach.
Louis wiedział
że to przysporzy mu kłopotów. Szczególnie już w pierwszym dniu kiedy był wykład
wstępny, patrzył na Hazzę, który obserwuje pokaz slajdów, koncentrując się
zagryzał wargę, Louis poczuł mały ucisk w kroczu. Ale starał się nie patrzeć na
swojego ucznia, z taką czułością. Oznajmili to dokładnie – uniwersytet, miejsce
bez okazywania uczuć. Wiedział także że na mieście niedaleko uniwerku także nie
będą mogli za bardzo się z tym obnażać, w końcu Akademia liczyła sobie sporą
ilość studentów. Ktoś mógłby ich zobaczyć, nie wiedział czy Harry zdaje sobie
sprawę, ale widział jego przerażony wzrok gdy wyszło to że będą na jednym
wydziale. Nie chciał go martwić. Wiedział, że nie powinien. Ale przysiągł sobie
że nie powie mu tego, dopiero kiedy wydarzy się taka sposobność.
Mijały dni,
tygodnie, i Louis pomimo jego wielkich, ogromnych wątpliwości, dochodził do wniosku,
że ich plan nie był taki trudny. Musiał ograniczyć się do ciągłego uśmiechania
się do Loczka, musiał opanować chęć przytulenia go, rozmawiania z nim czule, i
po nie patrzeć na niego z takim uwielbieniem. Czy mu tu wychodziło? Nie
wiedział, zauważył tyle że nikt specjalnie nie wygląda jakby coś podejrzewał.
Zdziwił się, bo to Harry był za tym żeby związku nie kończyć, to on chciał
walczyć. Louis wiedział że gdyby Harry powiedział „To koniec..” To by się z tym
z bólem zgodził. Ale gdy Harry zaskoczył go, mówiąc że to przetrwają, że to
może się udać, Louis sam znalazł w sobie wiarę. Co innego, gdy wracał padnięty,
z milionami prac i wypracowań do sprawdzenia, siadał przy biurku, zaciskał
oczy, ciężko wzdychał i brał się za czytanie, gdy Harry przynosił mu gorącą
herbatę, całował w czoło i odchodził do swojego pokoju żeby namęczyć się nad swoimi wypracowaniami dla
innych wykładowców. Potem kładli się, i przytuleni do siebie, zasypiali. Albo,
zasypiali później. Ale rano nie
żałowali, bo były to wspaniałe noce. Rano wychodzili, Louis wychodził o wiele
wcześniej. Wiadomo, wykładowca. Wszedł do pokoju przeznaczonego dla
wykładowców, i z filiżanką kawy usiadł przy stole, próbując się rozbudzić. Przeglądnął
szybko plan zajęć, miał ze studentami z roku drugiego. Westchnął, jeszcze 15
minut do wykładu. Szybko starał się przejrzeć materiały, które będą mu
potrzebne na ten wykład.
- Kolejny ciężki
dzień, huh? – usłyszał nad sobą. Podniósł głowę. Był to wykładowca na dziale
„media i informatyka” Nick Grimshaw. Louis uśmiechnął się.
- Dopiero
wtorek, wolę nie myśleć pesymistycznie, to dopiero początek. – odpowiedział,
patrząc na notatki.
- Powiedz mi
Louis… - zaczął Nick, siadając na stole niedaleko notatek szatyna. – Studenci
plotkują. O różnych rzeczach, całkiem, no wiesz. Czasami niezręcznych.
Kłopotliwych, można by rzec. Oczywiście zależy jak się na to spojrzy. –
powiedział tonem przesyconym… Louis sam nie wiedział czego, ale to nie
wskazywało nic dobrego. Czy by ktokolwiek wiedział? – Twój mały sekret. –
Louis’owi stanęło serce.
- Sekret? –
powtórzył za kolegą, czując jak w jego ustach robi się sucho.
-
Homoseksualizm, panie Tomlinson. – wskazał Nick.
- Co z nim? – starał się nie okazywać żadnych uczuć.
- Ludzie sądzą,
że ty jesteś homoseksualistą.
- Mają z tym
jakiś problem?
- Nie. To
domysły. Są w miarę tolerancyjni. Nie wiedzą czy to prawda i im to zwisa. Wiesz
na początku byłeś nowy. Do mnie te słuchy doszły niedawno. Więc pytam. –
wyjaśnił.
- Pytasz o co? –
Louis starał się trzymać głos w garści, i opanować wyraz twarzy. Wiedział że
Nick był dobry w języku ciała.
- Czy to prawda?
- Sądzę że tak.
Byłoby to możliwe. – wzruszył ramionami. – A co, flirtuje z jakimś
uczniem? - zaśmiał się nerwowo Louis.
- Byłbym
niezadowolony, musiałbym się bardziej starać. – uśmiechnął się cwaniacko Nick i
odszedł. Louis otrząsnął się z szoku, spojrzał na zegarek i czym prędzej udał
się na zajęcia.
Długi czas
zastanawiał się, co takiego w jego zachowaniu ukazywało wszystkim że jest
gejem? Był świadomym i niepodważalnym gejem, to wiedział. Chociaż wiedział też
że gdyby Harry był dziewczyną i tak by się z nią umówił. I zakochał. Zajęcia
mijały mu dosyć szybko, ale i tak czuł się rozkojarzony. Gdy już minęły wyszedł
przed uniwerek i próbował skierować się w stronę przystanku autobusowego, jego
samochód był w naprawie, nad czym ubolewał.
- Hej,
Tomlinson! – usłyszał gdzieś w stronie zupełnie przeciwnej od przystanku.
Odwrócił się i lekko zdziwił patrząc na Grimshaw’a który stał przed samochodem.
– Idziesz na przystanek?- spytał. Louis kiwnął głową. – Podwieźć cię? – spytał.
Louis wahał się, ale doszedł do wniosku że to nic takiego. Zgodził się i już po
chwili siedział z brunetem w aucie.
Rozmawiali o pierdołach, gdy nagle poczuł
rękę Nick’a na swoim kolanie.
- Powiedz mi
Louis, co byś powiedział gdybym cię gdzieś zaprosił?
- Mam kogoś. –
przełknął ślinę. Nick zabrał rękę, spojrzał na niego i uśmiechnął się.
- Mogę wziąć mojego
amanta, łazi za mną od miesiąca, ty swojego ukochanego i się spotkać.
Lou kolejny raz
przełknął slinę i poczuł jak jego ręce zaczynają się trząść.
- Spytam, ale
nie sądzę żeby się zgodził. Nie bawią go takie rzeczy. – próbował od razu nie
zaprzeczać, nie chciał żeby to wyglądało dziwnie. Nick zgodził się i dodał że
oczekuje jutro odpowiedzi. Wystawił go ulicę przed jego domem, Louis
podziękował mu, i poszedł. Nie chciał żeby Nick zawoził go pod sam dom. Nie
ufał mu, i czuł że on może przysporzyć im problemów.
Wrócił do domu,
zrobił obiad i rzucił się na kanapę oglądając telewizję. Usłyszał dźwięk zamka
w drzwiach i mimowolnie się uśmiechnął. Usłyszał jak Harry rozbiera się w
przedpokoju, żeby wejść do salonu. Spojrzał na swojego chłopaka dziwnie. Usiadł
koło niego całując go krótko, ale z pasją i wtulił się w niego.
- Co tak szybko?
– spytał dalej w lekkim szoku.
- Nick mnie
podwiózł. – odpowiedział. Harry uniósł głowę.
- Nick Grimshaw?
Wykładowca na mediach i informatyce? – spytał zdziwiony. Louis potwierdził.
- Chciał się ze
mną umówić. – westchnął Louis. Harry nie odpowiedział więc brunet kontynuował:
- Kiedy mu powiedziałem, że nie jestem zainteresowany i że kogoś mam, spytał o
podwójną randkę.
- Lou… - zaczął
z przerażeniem Harry.
- Spokojnie,
powiedziałem mu że mój partner nie lubi takich rzeczy, ale że spytam, no wiesz
żeby nie było to zbyt podejrzane, jutro mu powiem że nic z tego i mam nadzieję
że się odczepi.
Harry jednak
dalej wyglądał na zaniepokojonego. Po chwili westchnął.
- Nie dziwie mu
się, że się chciał z tobą umówić. Jednak.. – uśmiechnął się w cwaniacki sposób.
– Miejsce twojego partnera jest już zajęte. – wymruczał mu do ucha, a Louis
poczuł przyjemne ciarki na plecach. Jego chłopak usiadł na nim okrakiem, całując
go powoli i delikatnie. Przejechał językiem dolną wargę starszego chłopaka, na
co ten otworzył usta, i pozwolił językowi Hazzy zacząć pasjonującą walkę z jego
własnym. Harry oderwał się od ust Tomlinsona, na co ten mruknął z
niezadowolenia, ale zaraz po tym na jego ustach pojawił się jęk, spowodowany
przez język loczka, który drażnił jego szyję. Poczuł jak jego chłopak wessał
się ustami w jego szyję, a Lou przeszło przez głowę jak on ją ukryje w szkole,
jednak myśl odeszła tak szybko jak się pojawiła gdy Harry odessał się ustami od
jego szyji, i zaczął ją drażnić językiem
.
Po chwili
rozległ się dzwonek do drzwi. Louis sapnął z dezaprobatą, schodząc na ziemię.
Harry rzucił mu przepraszający wzrok i ruszył do drzwi. Stał w nich jakiś
chłopak. Zupełnie zdziwiony i rozkojarzony.
- Dostałem dwadzieścia
dolarów za to że mam to przekazać, więc. No. – podał Styles’owi kopertę. A
zaskoczenie chłopaka sięgnęło zenitu.
- Więc ty?
Jesteś kim? Znamy się?
- Jestem Stan.
Jakiś chłopak spytał czy chce zarobić. Dał mi to i kazał tu przyjść. Zapłacił
mi z góry, mieszkam niedaleko. Więc. No. Właściwie nie znam go, nie otwierałem
listu. Wyglądał na zdesperowanego, i lekko groźnego. – mówił jak nakręcony, a
Harry rejestrował każde jego słowo.
- Ok. Dzięki. –
rzucił i zamknął drzwi. Odwrócił się i skierował do salonu z kopertą w ręce.
Usiadł na kanapie, i czuł zaciekawione spojrzenie Louisa.
- Co to?
- Nie mam
pojęcia. – odrzekł Styles, otwierając kopertę. Wyciągnął z niej białą kartkę na
którym starannym pismem były napisane cztery słowa.
Ja wiem. O was.
Harry spojrzał z
przerażeniem na Louis’a, oczekując w nim oparcia. Louis spojrzał na niego takim
samym wyrazem twarzy.
- To nic nie
znaczy. – odparł.
- Louis, to COŚ
znaczy. Ktoś wie.
- Albo robi
sobie z nas żarty. Zostawmy to, skąd to w ogóle masz?
Harry
opowiedział mu całe zdarzenie sprzed kilku chwil, czując narastający niepokój.
Lou westchnął głęboko i spojrzał w jeden
punkt analizując wszystko.
- Dopóki nie
dowiemy się więcej, nie róbmy z tego afery. – powiedział po chwili. Chociaż
wiedział że jego chłopak dalej będzie o tym myślał, zresztą sam wiedział o tym
że on także będzie o tym myślał. Harry kiwnął głową, a Louis pocałował go w
czoło i przytulił. – Zrobiłem obiad, jesteś głodny?
Retro.
Louis spojrzał z zaciekawieniem na jeden
z obrazów. Jego wzrok przykuł jego klimat. Kobieta, która wyglądała jakby się
odwracała do tyłu. Cały obraz był w odcieniach szarości, był oczarowny tym jak
ktoś tak ładnie kilkoma kolorami podkreślił cienie, elementy, a to wszystko
czarno, biało szare. Jedynie jej usta. Były w odcieniu krwawej czerwieni.
Wyjątkowo rzucającej się w oczy. Spojrzał na jej usta jeszcze raz, sięgając
winem do ust.
- Imponująca gra kolorów. – usłyszał koło
siebie głos. Spojrzał na młodego chłopaka. Zdziwił się, bo chłopak nie wyglądał
na więcej niż 18 lat. Co więc robił na takiej wystawie? Louis myślał że był tu
najmłodszy. A miał dopiero 22 lata. Przeniósł wzrok na obraz.
- Kontrast. – rzucił. Chłopak spojrzał na
niego niepewnie. – Kontrast. To czyni ten obraz tak wspaniałym, to pierwsza
rzecz jaką zauważasz. Potem dopiero widzisz szczegóły, grę kolorów, staranne
cienie. I wyjątkowość.
- Wyjątkowość widać na początku. –
poprawił go młodszy chłopak.
- Tak. Ale dopiero po obejrzeniu go
całego, dochodzi do ciebie te słowo. – uśmiechnął się do Lokatego chłopaka,
który oddał uśmiech. – Nie jesteś za młody?
- Słyszałem to już kilka razy
dzisiejszego wieczoru. – przewrócił oczami. – To wystawa mojego przyjaciela.
- To dużo tłumaczy. – powiedział i
stuknął się razem z młodym chłopakiem kieliszkiem wina.
Brunet wyrzucił
z głowy retrospekcję, ich pierwszego spotkania. Tak niezapomnianego. Uwielbiał
ten dzień. Teraz patrzył jak jego chłopak, je obiad. I był szczęśliwy, że stał
koło tego obrazu.
Następnego dnia,
Louis był tak samo zestresowany jak Harry. Dla pewności wyszedł jeszcze
wcześniej z domu. I jechał wcześniejszym autobusem.
Siedząc w pokoju
nauczycielskim, rozmyślał w jaki sposób może powiedzieć Nick’owi że nici z ich
podwójnej randki. Zanim zdążył coś wymyśleć usłyszał za sobą jego głos.
- To jak?
- Tak jak
podejrzewałem. Jest typem domownika. – wzruszył ramionami.
- A mogę chociaż
poznać imię tego tajemniczego szczęściarza? – spytał Nick unosząc dolną brew.
- Edward. –
rzucił Louis od razu podając drugie imię swojego „szczęściarza”.
- Więc pozdrów
go ode mnie.
Wyglądało na to
że miał go już z głowy. Więc wyszedł na swoje lekcje. Ironią było to, że
pierwsza lekcja była ze studentami z pierwszego roku wliczając w to Harry’ego.
Wszedł na zajęcia, i spojrzał w przelotnie w kierunku Loczka. Stał i rozmawiał
z jakimś chłopakiem, ciemne włosy, typ bad boy’a. Czasem go widział gdy kręcił
się po korytarzach zaczął wykład.
- To dopiero
pierwszy rok, waszej nauki. Ale wiedzcie, że warto wiedzieć do czego zmierzamy.
Nastawieniem typu, idę na te studia bo to mnie interesuje jest dobre. Ale to
tylko połowa tego. Drugą powinno być, do czego te studia mnie zaprowadzą. Do
jakiego celu. Są różne sposoby na tworzenie. Np. ty. – wskazał na chłopaka z
ciemnymi włosami. – nazywasz się?
- Zayn Malik. –
odpowiedział chłopak.
- Wiesz do czego
zmierzasz?
- Chcę zostać
tatuażystą. Uwzględniać na ciałach wieczną sztukę.
- Interesujące. –
odpowiedział Louis. – To bardzo dobry przykład. Zayn chce zostać tatuażystą i
tworzyć coś dla innych ludzi. Niektórzy chcą iść w stronę, malarstwa na
płótnie, niektórzy chcą robić w jakiejś agencji, projektując różne rzeczy,
wystroje, w których zwinne ręce przydają się. Rysunki na okładki książek.
Wystawy. Rysunki na czyichś ścianach, witraże, obrazy na zamówienie. Sądzę że
powinniście określić sobie cel, bo opcji macie wiele. Ale pamiętajcie, o tym że
nie wszyscy z was zostaną wielkimi malarzami, nie każdy z was będzie miał
obrazy sprzedawane za miliony, wystawy dla celebrytów. Marzcie, ale
rozpatrujcie wszystkie decyzje. Nie idźcie w ślepo, ale ryzykujcie.
Zabrzmiał
dzwonek, a Louis skończył. Większość uczniów, zbierała swoje rzeczy i
wychodziła, jednak jeden chłopak podszedł do jego biurka.
- Nie rozumiem.
Skoro to wykłady o sztuce kiedy zaczniemy malować? – Louis napotkał wzrok Zayn’a.
- Kiedy
przyjdzie na to czas, to dopiero początek. Sztuka to nie tylko bazgranie po
kartkach. Trzeba się coś o niej dowiedzieć. Wszyscy macie wspaniały talent, ale
musiecie wiedzieć kilka rzeczy. – odpowiedział mu Louis z łagodnym wyrazem
twarzy. Chłopak rzucił szybkie, do widzenia i odszedł.
Mijały dni, a
niepewność obydwóch chłopaków, co do sprawy z listem powoli zostawała uśpiona.
Harry wychodził czasami z przyjaciółmi ze studiów, Louis spotykał się z innymi
wykładowcami. Ale wieczorem i tak wracali do siebie w swoje objęcia.
Louis pamiętał ten dzień. Był piątek. Wrócił
wcześniej z uniwersytetu. Niestety Harry nie miał takiego szczęścia, i został
zarzucony wykładami. Wrócił późnym popłudniem. Snuł się przez kilka chwil po
domu. Zdziwił się że Harry nie przywitał się z nim, ale wiedział że jego
chłopak jest zmęczony. W końcu stanął w kuchni gdzie Loczek nalewał sobie wody.
Podszedł go od tyłu i przytulił. Jak na zawołanie, jego chłopak odwrócił się do
niego przodem i wtulił mocno w jego objęcia. Louis nie oczekiwał tego, ale
przytulił go z taką siłą jak on go. Dopiero po chwili, chłopak zaczął się
trząść i zacisnął pięści na jego koszulce. Głowę ukrył w zgłębieniu jego szyi,
a po chwili Louis poczuł że zaczyna się robić mokra. Ale nie były to usta Harry’ego.
Nie wiedział co się stało, ale przeraził się, jego ręka powędrowała na włosy
Loczka, i delikatnie zaczął je gładzić, żeby chłopak mógł się uspokoić i
powiedzieć mu co się stało. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Chłopak odepchnął
go, i dopiero teraz Lou mógł spojrzeć na jego zaczerwienione oczy, mokre
policzki, i ból na twarzy. Loczek zacisnął szczękę, łkając.
- Harry…
- Nie przytulaj
mnie.
- Harry.
- Nie zasługuję
na to! To moja wina! Wszystko zepsułem, rozumiesz?! To moja wina, nie masz
prawa mnie przytulać. – krzyknął. Louis jeszcze nigdy nie widział go w takim
stanie. Jak na zawołanie, przylgnął do niego obejmując go. Chociaż Harry był
wyższy i próbował się wyrwać z jego objęć, Louis mocno go trzymał i nie
wypuszczał. Po chwili, Harry spasował i znów wtulił się w niego.
- Powiedz mi, co
się stało. Nie będę Cię oceniał.
- Znienawidzisz
mnie. To koniec. – wyłkał.
- Nie ma takiej
opcji żebym cię znienawidził. Nie będę cię za nic winić. Wiesz że nie
potrafiłbym, jesteś dla mnie cholernie ważny. – wyszeptał, znów gładząc jego
włosy. Tym razem Loczek nie odskoczył.
- Tym gorzej dla
ciebie. Tak bardzo cię zraniłem, nasz związek. – wyłkał, na co Louis przytulił
go mocniej.
- Harry, powiedz
mi co się stało. – rzekł stanowczo Lou.
- On wie. On
wszystko wie. Zayn. Kiedy byliśmy na piwie, trochę przesadziłem z alkoholem. To
nie było piwo, to były piwa. Spytał się czy mam na oku jakąś dziewczynę.
Przyznałem mu się że jestem gejem. Ale on, nie akceptuje tego. Nie akceptował.
Potem przestał się do mnie odzywać, a dzisiaj… - harry przerwał na moment, ale
Louis go nie pośpieszał, chociaż jego serce waliło zdecydowanie za szybko. Ze
strachu? – Odezwał się. Spotkałem go w toalecie, odezwał się do mnie.
Normalnie. Powiedział że on wie. Ale nie chciał powiedzieć o czym. Nalegałem. Nie
wiem po co. Jedyne co zrobił tu przygwoździł mnie do ściany i zaczął całować. –
Harry znów przerwał, łkając. A Louis poczuł, strach, zazdrość, złość na raz. –
Ja nie chciałem, przysięgam nie oddałem jego pocałunku, ale on był za silny, i
mnie tak trzymał. Po chwili powiedział żebym pozdrowił od niego Ciebie. On wie
Louis. On wie. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam.
- Ciii. –
szepnął Louis. – Nie masz za co przepraszać.
- Gdybym mu nie
powiedział że jestem gejem, nie domyśliłby się.
- Stało się. Nie
ważne. Jeśli to wyjdzie, przeniosę się gdzieś indziej. Są inne uczelnie.
- Ale to twoje
marzenie, nie możesz.
- Moim jedynym
marzeniem, jest wieczne bycie przy tobie. Rozumiesz? – odpowiedział z powagą.
Harry podniósł głowę, Louis nie czekał długo i pocałował swojego chłopaka,
dziko i namiętnie.
Rano, Harry
wstał zaskakująco wcześnie. Oczy miał podkrążone, i ogólnie wyglądał szaro i
niezbyt przyjaźnie.
- Harry… -
zaczął Lou. – Jeśli dalej się tym przejmujesz to wiedz, że…
- Nie. Louis. –
odpowiedział poważnie Harry. – To pierwszy semestr. Przeniosę się na kierunki
muzyczno-medialne. Czytałem w regulaminie że tak można. Jeśli wykładowca cię
nie uczy, możesz mieć z nim kontakty poza uniwersyteckie. Poza tym zawsze
lubiłem śpiewać, wiesz że byłem w kapeli. Wtedy nikt nam nic nie zarzuci. A
Zayn nie będzie miał podstaw żeby wysyłać nam kolejne anonimy.
- Nie wiemy czy
to Zayn. Przecież on nie akceptował homoseksualizmu. A dowiedział się kilka dni
po tym anonimie, że jesteś gejem.
- Ale pocałował
mnie. – szepnął Harry. – to logiczne Louis.
Po weekendzie,
Louis szedł do pracy, kompletnie niezadowolony. Jego chłopak, zmienił swoje
marzenia dla niego. Przeniosi się dzisiaj na inny wydział. Dla niego. Czuł się
strasznie egoistycznie. I źle. Zayn siedział na jego wykładzie, najwyraźniej
zadowolony. Nie mógł tego tak zostawić. Po wykładzie zawołał do siebie
chłopaka, a ten nie wyglądał na zaskoczonego. Przeciwnie.
- Tak? – spytał chamsko.
- Skoro wszystko
wyjaśnione, po co był ten anonim?
- Co?
- Nie udawaj. –
Louis przybrał poważny wyraz twarzy.
- Nie wiem nic o
żadnym anonimie. Chyba że…
- Chyba że co?
- To nie pańska
sprawa. Jasne? Do widzenia. – Zayn urwał
rozmowę.
- Twoja także
nie była.
- Nie wiesz jak
to wszystko wygląda z mojej perspektywy. – wysyczał i wyszedł.
Louis zmierzył
do pokoju dla wykładowców, to był ostatni wykład dzisiejszego dnia, i powoli
zbierał swoje rzeczy. Było dosyć późno. Nim się obejrzał w pokoju został tylko
on i Nick.
- Ah ten Zayn. –
westchnął.
Louis wzdrygnął
się od razu.
- Co z nim?
- Dużo gada.
Dużo jęczy.
- Ty i on?
- Tak. To nie
zabronione, jesteśmy na dwóch wydziałach.
- Więc życzę wam
szczęścia.
- Tobie bardziej
się przyda. Tobie i Haroldowi, Edwardowi Stylesowi. Ja wiem, o was. – Louis przełknął ślinę.
– Już niedługo.
Dzisiaj się przeniósł na kierunki muzyczne.
- Będę miał
zaszczyt go uczyć. Kto wie może skończy jak Zayn.
- Nie sądzę.
- Zayn też nie
sądził. Pierwszy raz mu się nie podobało, poleciało kilka łez wyzwisk. Ale
potem, zaczął współpracować. Wiedział że to najlepsza droga do otworzenia
salonu z tatuażami.
- Zmusiłeś go do
tego? – Louis stanął jak wryty. To o to chodziło Zayn’owi. To jest ta jego
perspektywa. Wszystko w jego głowie się ułożyło. – Jesteś szalony. Wysłałeś anonima.
Zmuszasz młodego ucznia do seksu. Szantażujesz go. Po co to?
- Zawsze dostaje
to czego chce. A gdy nie dostaje. To o
to walczę.
- Już niedługo.
Harry z
powodzeniem przeniósł się na kierunki muzyczno-medialne. Ale pokochał bardzo
szybko te zajęcia. Louis wysłał do dyrekcji notatkę o tym, co Nick robił Zayn’owi.
Zayn po namowach i Louisa i Hazzy przyznał się że to prawda. Nick został
wydalony ze szkoły. Louis obwiniał się za to że Harry zmienił kierunek. Ale gdy poszedł na jego pierwszy występ, czuł że tak miało być.
- Wszystko. Jest
dobrze. – westchnął Harry podchodząc do Louisa z kieliszkiem wina. Louis
oderwał wzrok i spojrzał na niego.
- Wyjątkowy.
- Wyjątkowość
widać na początku.
Jejku jestem pod wrażeniem. Ten shot jest naprawdę piękny. Cieszy mnie to, że wszystko dobrze się skończyło. W końcu miłość przetrwa wszystko. Na początku wkurzyłam się na Zayna, ale potem zrozumiałam. Dobrze, że Nick wyleciał. Cudowny oneshot ;)
OdpowiedzUsuńshouldletyougo.blogspot.com