niedziela, 27 stycznia 2013

13. You are my love teacher.

uno. przepraszam, przepraszam, nie bijcie. jest was mało, ale was kocham i przepraszam że nie dodawałam nic. byłam zupełnie pozbawiona inspiracji, wyobraźni. nie wiem jak do tego doszło. teraz przychodzę do was, z jednym z najdłuższych szotów jakie mam. przed chwilą go skończyłam. enjoy, przepraszam za błędy nie mam sił go sprawdzać. :( 

Louis spełniał swoje marzenia. Był szanowanym, choć mało doświadczonym nauczycielem wykładającym na Akadami Sztuk Pięknych w dziale sztuki. Lubił to co robił, lubił inspirować uczniów. Lubił swoich uczniów. Szczególnie jednego.

Harry spełniał swoje marzenia. Był studentem na Akademii sztuk pięknych. W dziale sztuki, kochał to co robił, kochał malować, rysować i oddawać się swoim obrazom. Kochał te rzeczy prawie tak mocno jak tego jednego. Swojego nauczyciela.

Ich związek zaczął się na krótko przed uniwersytetem. Poznali się na jednej z wystaw, i od razu coś zaskoczyło. Gdy dowiedzieli się że od nowego roku będą studiować/nauczać na tym samym uniwerku, mieli tyle samo radości co i smutku. Ostatecznie, doszli do wniosku, że miłość nie jest przestępstwem, i fakt że relacje nauczyciel-uczeń są zabronione, oni będą się ukrywać, poza tym poznali się wcześniej niż na ich studiach.

Louis wiedział że to przysporzy mu kłopotów. Szczególnie już w pierwszym dniu kiedy był wykład wstępny, patrzył na Hazzę, który obserwuje pokaz slajdów, koncentrując się zagryzał wargę, Louis poczuł mały ucisk w kroczu. Ale starał się nie patrzeć na swojego ucznia, z taką czułością. Oznajmili to dokładnie – uniwersytet, miejsce bez okazywania uczuć. Wiedział także że na mieście niedaleko uniwerku także nie będą mogli za bardzo się z tym obnażać, w końcu Akademia liczyła sobie sporą ilość studentów. Ktoś mógłby ich zobaczyć, nie wiedział czy Harry zdaje sobie sprawę, ale widział jego przerażony wzrok gdy wyszło to że będą na jednym wydziale. Nie chciał go martwić. Wiedział, że nie powinien. Ale przysiągł sobie że nie powie mu tego, dopiero kiedy wydarzy się taka sposobność.

Mijały dni, tygodnie, i Louis pomimo jego wielkich, ogromnych wątpliwości, dochodził do wniosku, że ich plan nie był taki trudny. Musiał ograniczyć się do ciągłego uśmiechania się do Loczka, musiał opanować chęć przytulenia go, rozmawiania z nim czule, i po nie patrzeć na niego z takim uwielbieniem. Czy mu tu wychodziło? Nie wiedział, zauważył tyle że nikt specjalnie nie wygląda jakby coś podejrzewał. Zdziwił się, bo to Harry był za tym żeby związku nie kończyć, to on chciał walczyć. Louis wiedział że gdyby Harry powiedział „To koniec..” To by się z tym z bólem zgodził. Ale gdy Harry zaskoczył go, mówiąc że to przetrwają, że to może się udać, Louis sam znalazł w sobie wiarę. Co innego, gdy wracał padnięty, z milionami prac i wypracowań do sprawdzenia, siadał przy biurku, zaciskał oczy, ciężko wzdychał i brał się za czytanie, gdy Harry przynosił mu gorącą herbatę, całował w czoło i odchodził do swojego pokoju żeby  namęczyć się nad swoimi wypracowaniami dla innych wykładowców. Potem kładli się, i przytuleni do siebie, zasypiali. Albo, zasypiali później. Ale  rano nie żałowali, bo były to wspaniałe noce. Rano wychodzili, Louis wychodził o wiele wcześniej. Wiadomo, wykładowca. Wszedł do pokoju przeznaczonego dla wykładowców, i z filiżanką kawy usiadł przy stole, próbując się rozbudzić. Przeglądnął szybko plan zajęć, miał ze studentami z roku drugiego. Westchnął, jeszcze 15 minut do wykładu. Szybko starał się przejrzeć materiały, które będą mu potrzebne na ten wykład.

- Kolejny ciężki dzień, huh? – usłyszał nad sobą. Podniósł głowę. Był to wykładowca na dziale „media i informatyka” Nick Grimshaw. Louis uśmiechnął się.

- Dopiero wtorek, wolę nie myśleć pesymistycznie, to dopiero początek. – odpowiedział, patrząc na notatki.

- Powiedz mi Louis… - zaczął Nick, siadając na stole niedaleko notatek szatyna. – Studenci plotkują. O różnych rzeczach, całkiem, no wiesz. Czasami niezręcznych. Kłopotliwych, można by rzec. Oczywiście zależy jak się na to spojrzy. – powiedział tonem przesyconym… Louis sam nie wiedział czego, ale to nie wskazywało nic dobrego. Czy by ktokolwiek wiedział? – Twój mały sekret. – Louis’owi stanęło serce.

- Sekret? – powtórzył za kolegą, czując jak w jego ustach robi się sucho.

- Homoseksualizm, panie Tomlinson. – wskazał Nick.

- Co z  nim? – starał się nie okazywać żadnych uczuć.

- Ludzie sądzą, że ty jesteś homoseksualistą.

- Mają z tym jakiś problem?

- Nie. To domysły. Są w miarę tolerancyjni. Nie wiedzą czy to prawda i im to zwisa. Wiesz na początku byłeś nowy. Do mnie te słuchy doszły niedawno. Więc pytam. – wyjaśnił.

- Pytasz o co? – Louis starał się trzymać głos w garści, i opanować wyraz twarzy. Wiedział że Nick był dobry w języku ciała.

- Czy to prawda?

- Sądzę że tak. Byłoby to możliwe. – wzruszył ramionami. – A co, flirtuje z jakimś uczniem?  - zaśmiał się nerwowo Louis.

- Byłbym niezadowolony, musiałbym się bardziej starać. – uśmiechnął się cwaniacko Nick i odszedł. Louis otrząsnął się z szoku, spojrzał na zegarek i czym prędzej udał się na zajęcia.

Długi czas zastanawiał się, co takiego w jego zachowaniu ukazywało wszystkim że jest gejem? Był świadomym i niepodważalnym gejem, to wiedział. Chociaż wiedział też że gdyby Harry był dziewczyną i tak by się z nią umówił. I zakochał. Zajęcia mijały mu dosyć szybko, ale i tak czuł się rozkojarzony. Gdy już minęły wyszedł przed uniwerek i próbował skierować się w stronę przystanku autobusowego, jego samochód był w naprawie, nad czym ubolewał.

- Hej, Tomlinson! – usłyszał gdzieś w stronie zupełnie przeciwnej od przystanku. Odwrócił się i lekko zdziwił patrząc na Grimshaw’a który stał przed samochodem. – Idziesz na przystanek?- spytał. Louis kiwnął głową. – Podwieźć cię? – spytał. Louis wahał się, ale doszedł do wniosku że to nic takiego. Zgodził się i już po chwili siedział z brunetem w aucie. 

Rozmawiali o pierdołach, gdy nagle poczuł rękę Nick’a na swoim kolanie.

- Powiedz mi Louis, co byś powiedział gdybym cię gdzieś zaprosił?

- Mam kogoś. – przełknął ślinę. Nick zabrał rękę, spojrzał na niego i uśmiechnął się.

- Mogę wziąć mojego amanta, łazi za mną od miesiąca, ty swojego ukochanego i się spotkać.
Lou kolejny raz przełknął slinę i poczuł jak jego ręce zaczynają się trząść.

- Spytam, ale nie sądzę żeby się zgodził. Nie bawią go takie rzeczy. – próbował od razu nie zaprzeczać, nie chciał żeby to wyglądało dziwnie. Nick zgodził się i dodał że oczekuje jutro odpowiedzi. Wystawił go ulicę przed jego domem, Louis podziękował mu, i poszedł. Nie chciał żeby Nick zawoził go pod sam dom. Nie ufał mu, i czuł że on może przysporzyć im problemów. 
Wrócił do domu, zrobił obiad i rzucił się na kanapę oglądając telewizję. Usłyszał dźwięk zamka w drzwiach i mimowolnie się uśmiechnął. Usłyszał jak Harry rozbiera się w przedpokoju, żeby wejść do salonu. Spojrzał na swojego chłopaka dziwnie. Usiadł koło niego całując go krótko, ale z pasją i wtulił się w niego.

- Co tak szybko? – spytał dalej w lekkim szoku.

- Nick mnie podwiózł. – odpowiedział. Harry uniósł głowę.

- Nick Grimshaw? Wykładowca na mediach i informatyce? – spytał zdziwiony. Louis potwierdził.

- Chciał się ze mną umówić. – westchnął Louis. Harry nie odpowiedział więc brunet kontynuował: - Kiedy mu powiedziałem, że nie jestem zainteresowany i że kogoś mam, spytał o podwójną randkę.

- Lou… - zaczął z przerażeniem Harry.

- Spokojnie, powiedziałem mu że mój partner nie lubi takich rzeczy, ale że spytam, no wiesz żeby nie było to zbyt podejrzane, jutro mu powiem że nic z tego i mam nadzieję że się odczepi.
Harry jednak dalej wyglądał na zaniepokojonego. Po chwili westchnął.

- Nie dziwie mu się, że się chciał z tobą umówić. Jednak.. – uśmiechnął się w cwaniacki sposób. – Miejsce twojego partnera jest już zajęte. – wymruczał mu do ucha, a Louis poczuł przyjemne ciarki na plecach. Jego chłopak usiadł na nim okrakiem, całując go powoli i delikatnie. Przejechał językiem dolną wargę starszego chłopaka, na co ten otworzył usta, i pozwolił językowi Hazzy zacząć pasjonującą walkę z jego własnym. Harry oderwał się od ust Tomlinsona, na co ten mruknął z niezadowolenia, ale zaraz po tym na jego ustach pojawił się jęk, spowodowany przez język loczka, który drażnił jego szyję. Poczuł jak jego chłopak wessał się ustami w jego szyję, a Lou przeszło przez głowę jak on ją ukryje w szkole, jednak myśl odeszła tak szybko jak się pojawiła gdy Harry odessał się ustami od jego szyji, i zaczął ją drażnić językiem
.
Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Louis sapnął z dezaprobatą, schodząc na ziemię. Harry rzucił mu przepraszający wzrok i ruszył do drzwi. Stał w nich jakiś chłopak. Zupełnie zdziwiony i rozkojarzony.

- Dostałem dwadzieścia dolarów za to że mam to przekazać, więc. No. – podał Styles’owi kopertę. A zaskoczenie chłopaka sięgnęło zenitu.

- Więc ty? Jesteś kim? Znamy się?

- Jestem Stan. Jakiś chłopak spytał czy chce zarobić. Dał mi to i kazał tu przyjść. Zapłacił mi z góry, mieszkam niedaleko. Więc. No. Właściwie nie znam go, nie otwierałem listu. Wyglądał na zdesperowanego, i lekko groźnego. – mówił jak nakręcony, a Harry rejestrował każde jego słowo.

- Ok. Dzięki. – rzucił i zamknął drzwi. Odwrócił się i skierował do salonu z kopertą w ręce. Usiadł na kanapie, i czuł zaciekawione spojrzenie Louisa.

- Co to?

- Nie mam pojęcia. – odrzekł Styles, otwierając kopertę. Wyciągnął z niej białą kartkę na którym starannym pismem były napisane cztery słowa.

Ja wiem. O was.  

Harry spojrzał z przerażeniem na Louis’a, oczekując w nim oparcia. Louis spojrzał na niego takim samym wyrazem twarzy.

- To nic nie znaczy. – odparł.

- Louis, to COŚ znaczy.  Ktoś wie.

- Albo robi sobie z nas żarty. Zostawmy to, skąd to w ogóle masz?

Harry opowiedział mu całe zdarzenie sprzed kilku chwil, czując narastający niepokój. Lou westchnął głęboko i spojrzał w  jeden punkt analizując wszystko.

- Dopóki nie dowiemy się więcej, nie róbmy z tego afery. – powiedział po chwili. Chociaż wiedział że jego chłopak dalej będzie o tym myślał, zresztą sam wiedział o tym że on także będzie o tym myślał. Harry kiwnął głową, a Louis pocałował go w czoło i przytulił. – Zrobiłem obiad, jesteś głodny?

Retro.
Louis spojrzał z zaciekawieniem na jeden z obrazów. Jego wzrok przykuł jego klimat. Kobieta, która wyglądała jakby się odwracała do tyłu. Cały obraz był w odcieniach szarości, był oczarowny tym jak ktoś tak ładnie kilkoma kolorami podkreślił cienie, elementy, a to wszystko czarno, biało szare. Jedynie jej usta. Były w odcieniu krwawej czerwieni. Wyjątkowo rzucającej się w oczy. Spojrzał na jej usta jeszcze raz, sięgając winem do ust.
- Imponująca gra kolorów. – usłyszał koło siebie głos. Spojrzał na młodego chłopaka. Zdziwił się, bo chłopak nie wyglądał na więcej niż 18 lat. Co więc robił na takiej wystawie? Louis myślał że był tu najmłodszy. A miał dopiero 22 lata. Przeniósł wzrok na obraz.
- Kontrast. – rzucił. Chłopak spojrzał na niego niepewnie. – Kontrast. To czyni ten obraz tak wspaniałym, to pierwsza rzecz jaką zauważasz. Potem dopiero widzisz szczegóły, grę kolorów, staranne cienie. I wyjątkowość.
- Wyjątkowość widać na początku. – poprawił go młodszy chłopak.
- Tak. Ale dopiero po obejrzeniu go całego, dochodzi do ciebie te słowo. – uśmiechnął się do Lokatego chłopaka, który oddał uśmiech. – Nie jesteś za młody?
- Słyszałem to już kilka razy dzisiejszego wieczoru. – przewrócił oczami. – To wystawa mojego przyjaciela.
- To dużo tłumaczy. – powiedział i stuknął się razem z młodym chłopakiem kieliszkiem wina.

Brunet wyrzucił z głowy retrospekcję, ich pierwszego spotkania. Tak niezapomnianego. Uwielbiał ten dzień. Teraz patrzył jak jego chłopak, je obiad. I był szczęśliwy, że stał koło tego obrazu.

Następnego dnia, Louis był tak samo zestresowany jak Harry. Dla pewności wyszedł jeszcze wcześniej z domu. I jechał wcześniejszym autobusem.
Siedząc w pokoju nauczycielskim, rozmyślał w jaki sposób może powiedzieć Nick’owi że nici z ich podwójnej randki. Zanim zdążył coś wymyśleć usłyszał za sobą jego głos.

- To jak?
- Tak jak podejrzewałem. Jest typem domownika. – wzruszył ramionami.

- A mogę chociaż poznać imię tego tajemniczego szczęściarza? – spytał Nick unosząc dolną brew.

- Edward. – rzucił Louis od razu podając drugie imię swojego „szczęściarza”.

- Więc pozdrów go ode mnie.

Wyglądało na to że miał go już z głowy. Więc wyszedł na swoje lekcje. Ironią było to, że pierwsza lekcja była ze studentami z pierwszego roku wliczając w to Harry’ego. Wszedł na zajęcia, i spojrzał w przelotnie w kierunku Loczka. Stał i rozmawiał z jakimś chłopakiem, ciemne włosy, typ bad boy’a. Czasem go widział gdy kręcił się po korytarzach zaczął wykład.
- To dopiero pierwszy rok, waszej nauki. Ale wiedzcie, że warto wiedzieć do czego zmierzamy. Nastawieniem typu, idę na te studia bo to mnie interesuje jest dobre. Ale to tylko połowa tego. Drugą powinno być, do czego te studia mnie zaprowadzą. Do jakiego celu. Są różne sposoby na tworzenie. Np. ty. – wskazał na chłopaka z ciemnymi włosami. – nazywasz się?
- Zayn Malik. – odpowiedział chłopak.

- Wiesz do czego zmierzasz?

- Chcę zostać tatuażystą. Uwzględniać na ciałach wieczną sztukę.

- Interesujące. – odpowiedział Louis. – To bardzo dobry przykład. Zayn chce zostać tatuażystą i tworzyć coś dla innych ludzi. Niektórzy chcą iść w stronę, malarstwa na płótnie, niektórzy chcą robić w jakiejś agencji, projektując różne rzeczy, wystroje, w których zwinne ręce przydają się. Rysunki na okładki książek. Wystawy. Rysunki na czyichś ścianach, witraże, obrazy na zamówienie. Sądzę że powinniście określić sobie cel, bo opcji macie wiele. Ale pamiętajcie, o tym że nie wszyscy z was zostaną wielkimi malarzami, nie każdy z was będzie miał obrazy sprzedawane za miliony, wystawy dla celebrytów. Marzcie, ale rozpatrujcie wszystkie decyzje. Nie idźcie w ślepo, ale ryzykujcie.

Zabrzmiał dzwonek, a Louis skończył. Większość uczniów, zbierała swoje rzeczy i wychodziła, jednak jeden chłopak podszedł do jego biurka.

- Nie rozumiem. Skoro to wykłady o sztuce kiedy zaczniemy malować? – Louis napotkał wzrok Zayn’a.

- Kiedy przyjdzie na to czas, to dopiero początek. Sztuka to nie tylko bazgranie po kartkach. Trzeba się coś o niej dowiedzieć. Wszyscy macie wspaniały talent, ale musiecie wiedzieć kilka rzeczy. – odpowiedział mu Louis z łagodnym wyrazem twarzy. Chłopak rzucił szybkie, do widzenia i odszedł.

Mijały dni, a niepewność obydwóch chłopaków, co do sprawy z listem powoli zostawała uśpiona. Harry wychodził czasami z przyjaciółmi ze studiów, Louis spotykał się z innymi wykładowcami. Ale wieczorem i tak wracali do siebie w swoje objęcia.

 Louis pamiętał ten dzień. Był piątek. Wrócił wcześniej z uniwersytetu. Niestety Harry nie miał takiego szczęścia, i został zarzucony wykładami. Wrócił późnym popłudniem. Snuł się przez kilka chwil po domu. Zdziwił się że Harry nie przywitał się z nim, ale wiedział że jego chłopak jest zmęczony. W końcu stanął w kuchni gdzie Loczek nalewał sobie wody. Podszedł go od tyłu i przytulił. Jak na zawołanie, jego chłopak odwrócił się do niego przodem i wtulił mocno w jego objęcia. Louis nie oczekiwał tego, ale przytulił go z taką siłą jak on go. Dopiero po chwili, chłopak zaczął się trząść i zacisnął pięści na jego koszulce. Głowę ukrył w zgłębieniu jego szyi, a po chwili Louis poczuł że zaczyna się robić mokra. Ale nie były to usta Harry’ego. Nie wiedział co się stało, ale przeraził się, jego ręka powędrowała na włosy Loczka, i delikatnie zaczął je gładzić, żeby chłopak mógł się uspokoić i powiedzieć mu co się stało. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Chłopak odepchnął go, i dopiero teraz Lou mógł spojrzeć na jego zaczerwienione oczy, mokre policzki, i ból na twarzy. Loczek zacisnął szczękę, łkając.

- Harry…

- Nie przytulaj mnie.

- Harry.

- Nie zasługuję na to! To moja wina! Wszystko zepsułem, rozumiesz?! To moja wina, nie masz prawa mnie przytulać. – krzyknął. Louis jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie. Jak na zawołanie, przylgnął do niego obejmując go. Chociaż Harry był wyższy i próbował się wyrwać z jego objęć, Louis mocno go trzymał i nie wypuszczał. Po chwili, Harry spasował i znów wtulił się w niego.

- Powiedz mi, co się stało. Nie będę Cię oceniał.

- Znienawidzisz mnie. To koniec. – wyłkał.

- Nie ma takiej opcji żebym cię znienawidził. Nie będę cię za nic winić. Wiesz że nie potrafiłbym, jesteś dla mnie cholernie ważny. – wyszeptał, znów gładząc jego włosy. Tym razem Loczek nie odskoczył.

- Tym gorzej dla ciebie. Tak bardzo cię zraniłem, nasz związek. – wyłkał, na co Louis przytulił go mocniej.

- Harry, powiedz mi co się stało. – rzekł stanowczo Lou.

- On wie. On wszystko wie. Zayn. Kiedy byliśmy na piwie, trochę przesadziłem z alkoholem. To nie było piwo, to były piwa. Spytał się czy mam na oku jakąś dziewczynę. Przyznałem mu się że jestem gejem. Ale on, nie akceptuje tego. Nie akceptował. Potem przestał się do mnie odzywać, a dzisiaj… - harry przerwał na moment, ale Louis go nie pośpieszał, chociaż jego serce waliło zdecydowanie za szybko. Ze strachu? – Odezwał się. Spotkałem go w toalecie, odezwał się do mnie. Normalnie. Powiedział że on wie. Ale nie chciał powiedzieć o czym. Nalegałem. Nie wiem po co. Jedyne co zrobił tu przygwoździł mnie do ściany i zaczął całować. – Harry znów przerwał, łkając. A Louis poczuł, strach, zazdrość, złość na raz. – Ja nie chciałem, przysięgam nie oddałem jego pocałunku, ale on był za silny, i mnie tak trzymał. Po chwili powiedział żebym pozdrowił od niego Ciebie. On wie Louis. On wie. Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam.

- Ciii. – szepnął Louis. – Nie masz za co przepraszać.

- Gdybym mu nie powiedział że jestem gejem, nie domyśliłby się.

- Stało się. Nie ważne. Jeśli to wyjdzie, przeniosę się gdzieś indziej. Są inne uczelnie.

- Ale to twoje marzenie, nie możesz.

- Moim jedynym marzeniem, jest wieczne bycie przy tobie. Rozumiesz? – odpowiedział z powagą. Harry podniósł głowę, Louis nie czekał długo i pocałował swojego chłopaka, dziko i namiętnie.

Rano, Harry wstał zaskakująco wcześnie. Oczy miał podkrążone, i ogólnie wyglądał szaro i niezbyt przyjaźnie.

- Harry… - zaczął Lou. – Jeśli dalej się tym przejmujesz to wiedz, że…

- Nie. Louis. – odpowiedział poważnie Harry. – To pierwszy semestr. Przeniosę się na kierunki muzyczno-medialne. Czytałem w regulaminie że tak można. Jeśli wykładowca cię nie uczy, możesz mieć z nim kontakty poza uniwersyteckie. Poza tym zawsze lubiłem śpiewać, wiesz że byłem w kapeli. Wtedy nikt nam nic nie zarzuci. A Zayn nie będzie miał podstaw żeby wysyłać nam kolejne anonimy.

- Nie wiemy czy to Zayn. Przecież on nie akceptował homoseksualizmu. A dowiedział się kilka dni po tym anonimie, że jesteś gejem.

- Ale pocałował mnie. – szepnął Harry. – to logiczne Louis.

Po weekendzie, Louis szedł do pracy, kompletnie niezadowolony. Jego chłopak, zmienił swoje marzenia dla niego. Przeniosi się dzisiaj na inny wydział. Dla niego. Czuł się strasznie egoistycznie. I źle. Zayn siedział na jego wykładzie, najwyraźniej zadowolony. Nie mógł tego tak zostawić. Po wykładzie zawołał do siebie chłopaka, a ten nie wyglądał na zaskoczonego. Przeciwnie.

- Tak? – spytał chamsko.

- Skoro wszystko wyjaśnione, po co był ten anonim?

- Co?

- Nie udawaj. – Louis przybrał poważny wyraz twarzy.

- Nie wiem nic o żadnym anonimie. Chyba że…

- Chyba że co?

- To nie pańska sprawa. Jasne? Do widzenia.  – Zayn urwał rozmowę.

- Twoja także nie była.

- Nie wiesz jak to wszystko wygląda z mojej perspektywy. – wysyczał i wyszedł.
Louis zmierzył do pokoju dla wykładowców, to był ostatni wykład dzisiejszego dnia, i powoli zbierał swoje rzeczy. Było dosyć późno. Nim się obejrzał w pokoju został tylko on i Nick.
- Ah ten Zayn. – westchnął.

Louis wzdrygnął się od razu.

- Co z nim?

- Dużo gada. Dużo jęczy.

- Ty i on?

- Tak. To nie zabronione, jesteśmy na dwóch wydziałach.

- Więc życzę wam szczęścia.
- Tobie bardziej się przyda. Tobie i Haroldowi, Edwardowi Stylesowi. Ja wiem, o was. – Louis przełknął ślinę.

– Już niedługo. Dzisiaj się przeniósł na kierunki muzyczne.

- Będę miał zaszczyt go uczyć. Kto wie może skończy jak Zayn.

- Nie sądzę.

- Zayn też nie sądził. Pierwszy raz mu się nie podobało, poleciało kilka łez wyzwisk. Ale potem, zaczął współpracować. Wiedział że to najlepsza droga do otworzenia salonu z tatuażami.

- Zmusiłeś go do tego? – Louis stanął jak wryty. To o to chodziło Zayn’owi. To jest ta jego perspektywa. Wszystko w jego głowie się ułożyło. – Jesteś szalony. Wysłałeś anonima. Zmuszasz młodego ucznia do seksu. Szantażujesz go. Po co to?

- Zawsze dostaje to czego chce. A  gdy nie dostaje. To o to walczę.

- Już niedługo.

Harry z powodzeniem przeniósł się na kierunki muzyczno-medialne. Ale pokochał bardzo szybko te zajęcia. Louis wysłał do dyrekcji notatkę o tym, co Nick robił Zayn’owi. Zayn po namowach i Louisa i Hazzy przyznał się że to prawda. Nick został wydalony ze szkoły. Louis obwiniał się za to że Harry zmienił kierunek. Ale gdy poszedł na jego pierwszy występ, czuł że tak miało być.

- Wszystko. Jest dobrze. – westchnął Harry podchodząc do Louisa z kieliszkiem wina. Louis oderwał wzrok i spojrzał na niego.

- Wyjątkowy.

- Wyjątkowość widać na początku.

- Tak. Ale dopiero po obejrzeniu go całego, dochodzisz do tego słowa. – Louis stuknął się ze swoim chłopakiem kieliszkiem wina, upił łyk. Złapał swojego chłopaka za rękę, i razem spojrzeli na wielki szary obraz, kobiety z czerwonymi ustami. 

1 komentarz:

  1. Jejku jestem pod wrażeniem. Ten shot jest naprawdę piękny. Cieszy mnie to, że wszystko dobrze się skończyło. W końcu miłość przetrwa wszystko. Na początku wkurzyłam się na Zayna, ale potem zrozumiałam. Dobrze, że Nick wyleciał. Cudowny oneshot ;)

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń