niedziela, 30 grudnia 2012

10. Niall Horan, boy who ship.



NIALL HORAN, JAKO BOHATER. tekst nie miał nigdy przenigdy na celu obrażenia, Niall'a jego zdolności intelektualnych etc. Alternatywne zakończenie, dodam za kilka dni. enjoy :)
Nie mam czasu na sprzątanie, gotowanie, nawet na oglądanie telewizji. Mój mózg zaprząta zupełnie co innego.  Larry Stylinson. I może mam syndrom „fangirl” ale nie umiem wybić sobie z głowy jak bardzo Harry i Lou do siebie pasują. A ponieważ nie jestem jak te wszystkie fanki Larry’ego, które wiedzą dość mało mogę z dumą powiedzieć że widzę całą sytuację „od kuchni” i to psuje całą tą magię tajemnicy którą mają fanki. Otóż Larry nie istniał.. To znaczy istniał w postaci przyjaźni.

Ale to nie koniec świata, bo gdyby tylko Lou i Harry trochę się ogarnęli to by zauważyli że Larry stało się poważniejsze niż im się wydaje, a oni sami nie umieją się obejść bez przelotnego dotyku, wiecznego uśmiechania się do siebie i tym podobnym. 

Tak więc ja. Niall Horan, świadomy praw i obowiązków obywatel zespołu One Direction, wyznaczyłem sobie cel. Sprawić żeby  Larry Stylinson wyszedł z bańki przyjaźni.
Plan mój opierał się na kilku podstawach.
1.       .Być najbliżej nich.
2.        Obserwować ich tak długo zanim złożę  lepszy plan działania.
Oczywiście te dwa punkty nie były trudne. Bo właściwie mieszkaliśmy ze sobą.  I gdyby nie to, że Larry zawsze się przytulali, obmacywali, uśmiechali do siebie straciłbym nadzieję. Każdy mógłby powiedzieć, skoro przytulają, obmacują i uśmiechają się do siebie, to znaczy że są sobie bliżsi. Otóż nie. Ja, Niall Horan znam się na tych rzeczach i jestem absolutnie pewien i  dałbym sobie głowę uciąć Harry i Louis nawet nie zauważają tej więzi miedzy nimi. Więc, mam zamiar im ją trochę rozświetlić.

Dzień Pierwszy.
Dwa główne obiekty siedzą na kanapie. Ja w ogrodzie. Zayn próbuje odczytać co piszę. Na szczęście mam cholernie brzydkie pismo. Ekhem, wracając. Louis leży głową na kolanach Hazzy, który bawi się jego włosami.  Czy zwykli przyjaciele tak robią?! W tym przypadku tak. Ale już niedługo.

Dzień Drugi.
Zayn podejrzliwie na mnie patrzy, od czasu kiedy wczoraj zaglądał do mojego notatnika. Tak więc obiekty, prowadzą LiveChat, ale nie chce im tam wchodzić i przeszkadzać w Larry-tuacjach, wiec siedzę online i ich oglądam. Louis obejmuje Lokatego przyciągając do siebie. Liam doszedł do wniosku że jestem pojebany oglądając ich Livechat skoro mogę iść i być tam z nimi… Rzecz w tym ze nie mogę.
- Po co ty to robisz? Przecież masz ich na co dzień. Fanki nie. – Liam pokręcił głową z litością.
- Taki mam plan. – burknąłem.
- Niall…Co? Jaki znowu plan. – odpowiedział nie bardzo szczęśliwy z faktu że się zapytał.
- Larry Stylinson!
- Larry…Larry. Czekaj. To nie jest te połączenie Harry’ego i Louisa? Larry… Kojarzy mi się to.
- Szczerze ładniej brzmi Lourry, ale Larry jest krótsze. – wzruszyłem ramionami.
- I co chcesz z tym zrobić?
- No zeswatać ich.
- Oglądając ich na live chacie?
- Tak.
- Po co ja w to w ogóle wchodziłem. – westchnął.  I wyszedł z kuchni.

Dzień trzeci.
Nie wiem dokładnie co działo się na LiveChacie bo Liam mnie zagadał. Widziałem tylko zdjęcia, i wszystkie oczywiście opierały się na Przytulankach, obmacywaniach i spojrzeniach Larry’ego. Pożal się boże, tacy zakochani a tacy nieuświadomieni.

Dzień czwarty.
Hazza siedzi na kanapie wyjątkowo znudzony, oglądając telewizję. O, leci X-factor. Przysiadłem się do Loczka na chwilę. Przecież nie mogę przepuścić Demi Lovato, prawda? Dobra, 15 minut później są reklamy. Spytałem Hazzę gdzie jest Lou. Powiedział że z Eleanor. MÓJ ŚWIAT LEGŁ W GRUZACH.
Jak to z Eleanor?!?!?! Co z Hazzy’m?! Zostawił go tu tak? Samego? A co było gorsza… HARRY SIĘ TYM NIE PRZEJMOWAŁ. Zupełnie, patrzył tylko na te reklamy z proszków do prania bez jakichkolwiek emocji.
Gdy Lou wrócił siadł między mnie a Hazzę na kanapie.
- Co słychać? – spytał.
- Nie odzywaj się do mnie. – rzuciłem obrażonym tonem i wyszedłem z pokoju. – Bezczelność. – rzuciłem będąc już za drzwiami.

Dzień piąty.
Lou łazi za mną pytając się co mi wczoraj odbiło. Więc chociaż byłem dalej zły, musiałem udawać że już okej, żeby nie zepsuć  planu. A przynajmniej punktu którego jeszcze nie wpisałem ale wydawał się sensowny. „Żeby Lou przejmował się najbardziej Harry’m” Mówiąc o przejmowaniu, a raczej zajmowaniu. Karotka masował za bardzo namiętnie Styles’a  po ramionach. Ahhh, jak oni miło wyglądali. Ostatecznie nie miałem tego zaszczytu oglądania ich dalej bo Zayn zawołał mnie do kuchni.
Gdy wszedłem Liam i Zayn siedzieli przy stole. Wyglądało to dziwnie bo zazwyczaj Zayn ma wyjebane i siedzi na stole. Albo przynajmniej na blacie. Nie na krześle.
- O co chodzi? – spytałem.
- Niall, musiałem poradzić się Zayn’a, bo widzisz, nie wydaje ci się ten twój… Larry trochę za bardzo… No, Niall. Nie twierdzę że jesteś głupi. Bo nie jesteś, może tylko czasem naiwny. Ale Te całe Larry, to się nie trzyma kupy. Więc odpuść sobie.  Chociaż troszkę. To wymysł fanek. No bo wiesz, ostatnio było mało sensacji. Oprócz Zayn’a, który miał nie podrywać tamtej dziewczyny w tym jebanym klubie ale i tak to zrobił, chociaż prosiłem go żeby zostawił ją w spokoju bo w końcu nas wywalą.
- Liam rozmawialiśmy już o tym… Dobrze wiesz jak to było, jesteś taki niewyrozumiały. – Zayn zrobił obrażoną minę.
- Wy też pasowalibyście do siebie. Nazwałbym was Ziam. – wzruszyłem ramionami, wychodząc z kuchni. Lou spał na plecach Hazzy więc doszedłem do wniosku żeby ich tak zostawić.

Dzień szósty.
Postanowiłem bardziej się kryć z notatkami i całą sprawą. Bo ja nie wierzę że to wymysł fanek. Nawet jeśli wiem (bo znam się nad tych sprawach!) że Harry i Louis to tylko przyjaciele, to obiecuje że zrobię coś w kierunku zbliżenia ich do siebie. 
Tak więc, gdy tylko wpatruje się w Larry’ego i próbuję to opisać, Zayn albo Liam patrzą na mnie groźnie. Więc za każdym razem mówie im że próbuję pisać piosenkę. Co jest kurewsko głupie, ponieważ gdy kiedyś będziemy znów nagrywali płytę i menadżer spyta się czy mamy jakieś utwory, Zayn spojrzy na mnie i powie, Niall pisał ostatnio pełno utworów, pewnie coś ma. Więc na wszelki wypadek, napisałem list do znajomego tekściarza który przysłał mi już dwie gotowe piosenki (swoją drogą dosyć dobre, więc nie widzę potrzeby mówienia chłopakom że to tekściarz. Nie żebym chciał sobie je przypisać…) Drugim posunięciem żeby się ukryć było wymyślenie innych wymówek. Było to trochę trudniejsze. Przedewszystkim dlatego że głowę mam zaprzątaną czymś innym. Ale. Spisałem sobie kilka takich wymówek.
1.       Robię listę zakupów.
2.       Spisuje swój pamiętnik.
3.       Opisuje przyrodę.
I uwierzcie mi, Liam i Zayn mają mnie za przygłupiego, co działa na moją korzyść ponieważ nie będą wchodzić w temat głębiej. Tak głęboko jak Harry w usta Louisa w tych wielu wspaniałych opowiadań… To znaczy, po prostu nie będą podtrzymywać tematu.  A co działo się u moich ulubieńców? Tarzali się po trawie, to leżąc na sobie, to turlając to przytulając się do siebie. Zauważyłem jeden szczegół. Kolano Louisa było naprawdę bardzo bardzo blisko krocza Harry’ego. A ręce Loczka były w kieszeniach Louisa…  Od sześciu dni jakiś konkret.

Dzień siódmy.
Harry stoi nad umywalką i myje zęby. Lou obejmuje go od tyłu. Szkoda że nie widzą jak to wygląda… A wyglądało to naprawdę obłędnie i seksownie. To znaczy jestem totalnie hetero, tylko że no wiecie.

Dzień ósmy.
Normalne było że Lou przychodził w nocy do pokoju Hazzy. Ale żeby zostawać tam nawet w dzień? Zamykali się w pokoju i nie było ich nawet na live chacie. Tak więc postanowiłem. Że i tak zobaczę co oni robią. Więc wziąłem gorącą czekoladę i poszedłem do pokoju Loczka. Zapukałem i nie czekając na pozwolenie wszedłem do pokoju. Harry leżał na Louisie i spali. Powtarzam, dla fanek które będą to czytać. Oni i tak nie byli parą, bo ja Niall Horan znam się na tych rzeczach. Więc podszedłem do stolika nocnego i położyłem tam dwie szklanki z gorącą czekoladą. Harry otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- Niall, co ty tu robisz? – spytał zaspanym głosem.
- Przyniosłem wam gorącą czekoladę. – uśmiechnąłem się.
- Mmmmmmmmm. – odpowiedział Harry. Szybkim ruchem wstał z Lou i usiadł (w samych bokserkach) na brzegu łóżka biorąc jedno z napoi.
- Baby cakes, wracaj ziiiiiiiiiimno. – mruknął jeszcze z zamkniętymi oczami Louis tworząc na swojej twarzy wyraźny grymas.
- Chodź, tu masz gorącą czekoladę. – odpowiedział Harry. Lou otworzył oczy i podniósł się lekko.
- O Niall… - spojrzał na mnie dziwnie.
- Pomyślałem że jak już sobie tak cały dzień nie wychodzicie z łóżka to wam przynajmniej umilę jakoś czas. – uśmiechnęłem się niewinnie.
- Ale my się bardzo dobrze bawiliśmy. – odpowiedział Harry.
- Nie wątpie – odpowiedziałem patrząc na nich porozumiewawczo.
- Czekaj, coś tu nie gra… Niall czemu zrobiłeś dla nas cokolwiek? Czy to nie tak że jeśli chodzi o jedzenie i ciepłe napoje to robisz sobie litry i kilogramy i nikogo nie częstujesz? – spytał Louis podejrzliwie siadając koło Hazzy i obejmując go. – Tak lepiej. – mruknął na co Harry się uśmiechnął.
Włączył mi się tak zwany fangirling i miałem ochotę skakać, ale wiedziałem że to tak po przyjacielsku. No więc.  
- No nic, po prostu chciałem sprawdzić czy żyjecie. – wzruszyłem ramionami i jak najszybciej wyszedłem z pokoju. Cóż za wspaniały dzień.

Dzień dziewiąty.
Ten dzień był totalnie dziwny. No więc oglądam sobie x-factora. (no wiecie, Demi Lovato) i tak sobie myśle. Czy by tego mojego notatnika nie opublikować dla fanek, no bo właściwie, powinny wiedzieć. Ale sobie doszedłem do wniosku że zrobię to kiedy Larry będzie razem, no żeby nie bardzo zasmucać fanek, i przy okazji okazać się bohaterem z uwagi na to że to ja ich połączyłem. A jest to trudne.
Tak więc siedziałem i dumałem gdy nade mną stanął Louis. A było mi to nie na rękę ponieważ zasłonił mi widok Demi.
- Chodź do kuchni. – powiedział stanowczo.
- Demi Lovato – jęknąłem gimnastykując się żeby zobaczyć jej słodki uśmiech na ekranie -nie przeszkadzaj mi teraz.
- Niall, będą powtórki. Twoja fikcyjna dziewczyna nie ucieknie.
- Przyszła nie fikcyjna. – oburzyłem się. A ponieważ nigdy nie widziałem Lou takiego stanowczego doszedłem do wniosku że powinienem ruszyć swoje wspaniałe cztery litery. Wiec poszedłem grzecznie za szatynem do kuchni gdzie siedział Hazza. Usiadłem na krześle naprzeciwko nich.
- Więc Niall.. – zaczął Harry. – o co ci kurwa chodzi?
- Co? Co..co? – spytałem lekko zbity z tropu. – mi o nic nie chodzi! O co ma mi chodzić?
- No właśnie się pytamy. Bo łazisz za nami, cały czas nas obserwujesz, Liam i Zayn także zaczeli, a właściwie cały czas gdzieś znikają… - dodał po chwili kontynuując. – Więc?
- Nie, wydaje wam się.
- Twoje notatki też nam się wydają? – spytał Lou ciskając na stół mój notes. Szybko pomacałem po moich kieszeniach, kurwa. Nie było go. To znaczy był ale już na stole.
- To skomplikowane, ale nie zrozumiecie.
- Bo jesteśmy tylko przyjaciółmi?
- Tak i w tym tkwi problem.
- Niall, problem tkwi w tym że to ty nie zauważasz pewnych rzeczy. Ja i Lou jesteśmy kurwa razem od jakiegoś tygodnia!
- Dobra, dobra. Zachowajcie to sobie dla fanek i tabloidów widze co się dzieje. Chcecie żebym dał wam spokój tak? – zaśmiałem się szyderczo, znam takie gierki!
Hazza i Lou nie wiele myśląc przykleili się do siebie. Hazza wpił swoje usta w usta Louisa, zaczeli się namiętnie całować. I to naprawdę było gorące. Siedziałem lekko oniemiały i zaczerwieniony.
- Ale że…. Że jak… Ale…- próbowałem cokolwiek wydukać. Na daremne. – Co z Eleanor!
- Niall, to nawet śmieszna sytuacja ale zanim zaczniesz się przy czymś upierać najpierw spytaj się „dwóch głównych obiektów” – Harry zarecytował z mojego notatnika.  – A no i Eleanor to tylko przyjaciółka Louisa, wiem że on jest gejem więc nie mam potrzeby się martwienia.
- Właśnie widzimy jak „Ty Niall Horan znasz się na tych sprawach” – tym razem zarecytował szatyn śmiejąc się.
- Dobra dobra, chodziło mi o innego typu związki! W każdym razie, bądźcie szczęśliwi, i tak rozpowiem że to dzięki mnie, a teraz dajcie mi w spokoju obejrzeć Demi Lovato, ok? Każdy ma prawo do szczęścia! 

5 komentarzy:

  1. Wiedziałam! Jak czytałam to coś czułam, że Larry już faktycznie jest razem, tylko nawet Niall o tym nie wie. No i moje przypuszczenia się sprawdziły. Najbardziej śmiać mi się chce z wyrażenia Nialla: "Ja się znam na tych sprawach" hahaha ;D
    Powiem Ci, że ten oneshot chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Pozostałe są równie świetne, ale ten ma to coś i od razu przy czytaniu człowiekowi poprawia się humor ;D
    A czy ja dobrze przeczytałam i będzie następna część tego? Jeśli tak, w takim razie już się nie mogę doczekać ;)

    shouldletyougo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. alternatywne zakończenie tylko :D nie wiem może się dorobi kiedyś jakiś ciąg dalszy kto wie:D

      Usuń
  2. Boze, jakie to jest fajne :D. takie inne, nigdy podobnego shota nie czytałam :D. ale nie pomyślałabym, że oni są już razem :p. no i z tym że Ziam znika... oni też pewnie coś knuja, oni też powinni być razem xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahaha :). No to mnie zaskoczyłaś tym :). Larry, ale z perspektywy Nialla, no tego to jeszcze nie było ;). Ohhh, i jakiż ten Irish boy dociekliwy... I jaki pomysłowy.! Taki niecny plan uknuć... Tylko pogratulować :).
    Dziękuję za tego One Shot'a, znacząco poprawił mi humor :).
    Pozdrawiam.!
    http://boy-from-bakery.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O BOŻE BOŻE BOŻE, umarłam, okej, żyję. kapitan nialler statku ss stylinson! asdfghjklkhfdasgfjklkgfdsf

    OdpowiedzUsuń