NIALL HORAN, JAKO BOHATER. tekst nie miał nigdy przenigdy na celu obrażenia, Niall'a jego zdolności intelektualnych etc. Alternatywne zakończenie, dodam za kilka dni. enjoy :)
Nie mam czasu na sprzątanie, gotowanie, nawet na oglądanie
telewizji. Mój mózg zaprząta zupełnie co innego. Larry Stylinson. I może mam syndrom „fangirl”
ale nie umiem wybić sobie z głowy jak bardzo Harry i Lou do siebie pasują. A
ponieważ nie jestem jak te wszystkie fanki Larry’ego, które wiedzą dość mało
mogę z dumą powiedzieć że widzę całą sytuację „od kuchni” i to psuje całą tą
magię tajemnicy którą mają fanki. Otóż Larry nie istniał.. To znaczy istniał w postaci
przyjaźni.
Ale to nie koniec świata, bo gdyby tylko Lou i Harry trochę
się ogarnęli to by zauważyli że Larry stało się poważniejsze niż im się wydaje,
a oni sami nie umieją się obejść bez przelotnego dotyku, wiecznego uśmiechania
się do siebie i tym podobnym.
Tak więc ja. Niall Horan, świadomy praw i obowiązków
obywatel zespołu One Direction, wyznaczyłem sobie cel. Sprawić żeby Larry Stylinson wyszedł z bańki przyjaźni.
Plan mój opierał się na kilku podstawach.
1. .Być najbliżej nich.
2. Obserwować ich tak długo zanim złożę lepszy plan działania.
Oczywiście te dwa punkty nie były trudne. Bo właściwie
mieszkaliśmy ze sobą. I gdyby nie to, że
Larry zawsze się przytulali, obmacywali, uśmiechali do siebie straciłbym
nadzieję. Każdy mógłby powiedzieć, skoro przytulają, obmacują i uśmiechają się
do siebie, to znaczy że są sobie bliżsi. Otóż nie. Ja, Niall Horan znam się na
tych rzeczach i jestem absolutnie pewien i
dałbym sobie głowę uciąć Harry i Louis nawet nie zauważają tej więzi
miedzy nimi. Więc, mam zamiar im ją trochę rozświetlić.
Dzień Pierwszy.
Dwa główne obiekty siedzą na kanapie. Ja w ogrodzie. Zayn
próbuje odczytać co piszę. Na szczęście mam cholernie brzydkie pismo. Ekhem,
wracając. Louis leży głową na kolanach Hazzy, który bawi się jego włosami. Czy zwykli przyjaciele tak robią?! W tym
przypadku tak. Ale już niedługo.
Dzień Drugi.
Zayn podejrzliwie na mnie patrzy, od czasu kiedy wczoraj
zaglądał do mojego notatnika. Tak więc obiekty, prowadzą LiveChat, ale nie chce
im tam wchodzić i przeszkadzać w Larry-tuacjach, wiec siedzę online i ich
oglądam. Louis obejmuje Lokatego przyciągając do siebie. Liam doszedł do
wniosku że jestem pojebany oglądając ich Livechat skoro mogę iść i być tam z
nimi… Rzecz w tym ze nie mogę.
- Po co ty to robisz? Przecież masz ich na co dzień. Fanki
nie. – Liam pokręcił głową z litością.
- Taki mam plan. – burknąłem.
- Niall…Co? Jaki znowu plan. – odpowiedział nie bardzo
szczęśliwy z faktu że się zapytał.
- Larry
Stylinson!
-
Larry…Larry. Czekaj. To nie jest te połączenie Harry’ego i Louisa?
Larry… Kojarzy mi się to.
- Szczerze ładniej brzmi Lourry, ale Larry jest krótsze. –
wzruszyłem ramionami.
- I co chcesz z tym zrobić?
- No zeswatać ich.
- Oglądając ich na live chacie?
- Tak.
- Po co ja w to w ogóle wchodziłem. – westchnął. I wyszedł z kuchni.
Dzień trzeci.
Nie wiem dokładnie co działo się na LiveChacie bo Liam mnie
zagadał. Widziałem tylko zdjęcia, i wszystkie oczywiście opierały się na
Przytulankach, obmacywaniach i spojrzeniach Larry’ego. Pożal się boże, tacy
zakochani a tacy nieuświadomieni.
Dzień czwarty.
Hazza siedzi na kanapie wyjątkowo znudzony, oglądając
telewizję. O, leci X-factor. Przysiadłem się do Loczka na chwilę. Przecież nie
mogę przepuścić Demi Lovato, prawda? Dobra, 15 minut później są reklamy.
Spytałem Hazzę gdzie jest Lou. Powiedział że z Eleanor. MÓJ ŚWIAT LEGŁ W
GRUZACH.
Jak to z Eleanor?!?!?! Co z Hazzy’m?! Zostawił go tu tak?
Samego? A co było gorsza… HARRY SIĘ TYM NIE PRZEJMOWAŁ. Zupełnie, patrzył tylko
na te reklamy z proszków do prania bez jakichkolwiek emocji.
Gdy Lou wrócił siadł między mnie a Hazzę na kanapie.
- Co słychać? – spytał.
- Nie odzywaj się do mnie. – rzuciłem obrażonym tonem i
wyszedłem z pokoju. – Bezczelność. – rzuciłem będąc już za drzwiami.
Dzień piąty.
Lou łazi za mną pytając się co mi wczoraj odbiło. Więc
chociaż byłem dalej zły, musiałem udawać że już okej, żeby nie zepsuć planu. A przynajmniej punktu którego jeszcze
nie wpisałem ale wydawał się sensowny. „Żeby Lou przejmował się najbardziej
Harry’m” Mówiąc o przejmowaniu, a raczej zajmowaniu. Karotka masował za bardzo
namiętnie Styles’a po ramionach. Ahhh,
jak oni miło wyglądali. Ostatecznie nie miałem tego zaszczytu oglądania ich
dalej bo Zayn zawołał mnie do kuchni.
Gdy wszedłem Liam i Zayn siedzieli przy stole. Wyglądało to
dziwnie bo zazwyczaj Zayn ma wyjebane i siedzi na stole. Albo przynajmniej na
blacie. Nie na krześle.
- O co chodzi? – spytałem.
- Niall, musiałem poradzić się Zayn’a, bo widzisz, nie
wydaje ci się ten twój… Larry trochę za bardzo… No, Niall. Nie twierdzę że
jesteś głupi. Bo nie jesteś, może tylko czasem naiwny. Ale Te całe Larry, to
się nie trzyma kupy. Więc odpuść sobie. Chociaż troszkę. To wymysł fanek. No bo wiesz,
ostatnio było mało sensacji. Oprócz Zayn’a, który miał nie podrywać tamtej
dziewczyny w tym jebanym klubie ale i tak to zrobił, chociaż prosiłem go żeby
zostawił ją w spokoju bo w końcu nas wywalą.
- Liam rozmawialiśmy już o tym… Dobrze wiesz jak to było,
jesteś taki niewyrozumiały. – Zayn zrobił obrażoną minę.
- Wy też pasowalibyście do siebie. Nazwałbym was Ziam. – wzruszyłem
ramionami, wychodząc z kuchni. Lou spał na plecach Hazzy więc doszedłem do
wniosku żeby ich tak zostawić.
Dzień szósty.
Postanowiłem bardziej się kryć z notatkami i całą sprawą. Bo
ja nie wierzę że to wymysł fanek. Nawet jeśli wiem (bo znam się nad tych
sprawach!) że Harry i Louis to tylko przyjaciele, to obiecuje że zrobię coś w
kierunku zbliżenia ich do siebie.
Tak więc, gdy tylko wpatruje się w Larry’ego i próbuję to
opisać, Zayn albo Liam patrzą na mnie groźnie. Więc za każdym razem mówie im że
próbuję pisać piosenkę. Co jest kurewsko głupie, ponieważ gdy kiedyś będziemy
znów nagrywali płytę i menadżer spyta się czy mamy jakieś utwory, Zayn spojrzy
na mnie i powie, Niall pisał ostatnio pełno utworów, pewnie coś ma. Więc na
wszelki wypadek, napisałem list do znajomego tekściarza który przysłał mi już
dwie gotowe piosenki (swoją drogą dosyć dobre, więc nie widzę potrzeby mówienia
chłopakom że to tekściarz. Nie żebym chciał sobie je przypisać…) Drugim
posunięciem żeby się ukryć było wymyślenie innych wymówek. Było to trochę
trudniejsze. Przedewszystkim dlatego że głowę mam zaprzątaną czymś innym. Ale.
Spisałem sobie kilka takich wymówek.
1.
Robię listę zakupów.
2.
Spisuje swój pamiętnik.
3.
Opisuje przyrodę.
I uwierzcie mi, Liam i Zayn mają mnie za przygłupiego, co
działa na moją korzyść ponieważ nie będą wchodzić w temat głębiej. Tak głęboko
jak Harry w usta Louisa w tych wielu wspaniałych opowiadań… To znaczy, po
prostu nie będą podtrzymywać tematu. A
co działo się u moich ulubieńców? Tarzali się po trawie, to leżąc na sobie, to
turlając to przytulając się do siebie. Zauważyłem jeden szczegół. Kolano Louisa
było naprawdę bardzo bardzo blisko krocza Harry’ego. A ręce Loczka były w
kieszeniach Louisa… Od sześciu dni jakiś
konkret.
Dzień siódmy.
Harry stoi nad umywalką i myje zęby. Lou obejmuje go od
tyłu. Szkoda że nie widzą jak to wygląda… A wyglądało to naprawdę obłędnie i
seksownie. To znaczy jestem totalnie hetero, tylko że no wiecie.
Dzień ósmy.
Normalne było że Lou przychodził w nocy do pokoju Hazzy. Ale
żeby zostawać tam nawet w dzień? Zamykali się w pokoju i nie było ich nawet na
live chacie. Tak więc postanowiłem. Że i tak zobaczę co oni robią. Więc wziąłem
gorącą czekoladę i poszedłem do pokoju Loczka. Zapukałem i nie czekając na
pozwolenie wszedłem do pokoju. Harry leżał na Louisie i spali. Powtarzam, dla
fanek które będą to czytać. Oni i tak nie byli parą, bo ja Niall Horan znam się
na tych rzeczach. Więc podszedłem do stolika nocnego i położyłem tam dwie
szklanki z gorącą czekoladą. Harry otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- Niall, co ty tu robisz? – spytał zaspanym głosem.
- Przyniosłem wam gorącą czekoladę. – uśmiechnąłem się.
- Mmmmmmmmm. – odpowiedział Harry. Szybkim ruchem wstał z
Lou i usiadł (w samych bokserkach) na brzegu łóżka biorąc jedno z napoi.
- Baby cakes, wracaj ziiiiiiiiiimno. – mruknął jeszcze z
zamkniętymi oczami Louis tworząc na swojej twarzy wyraźny grymas.
- Chodź, tu masz gorącą czekoladę. – odpowiedział Harry. Lou
otworzył oczy i podniósł się lekko.
- O Niall… - spojrzał na mnie dziwnie.
- Pomyślałem że jak już sobie tak cały dzień nie wychodzicie
z łóżka to wam przynajmniej umilę jakoś czas. – uśmiechnęłem się niewinnie.
- Ale my się bardzo dobrze bawiliśmy. – odpowiedział Harry.
- Nie wątpie – odpowiedziałem patrząc na nich
porozumiewawczo.
- Czekaj, coś tu nie gra… Niall czemu zrobiłeś dla nas
cokolwiek? Czy to nie tak że jeśli chodzi o jedzenie i ciepłe napoje to robisz
sobie litry i kilogramy i nikogo nie częstujesz? – spytał Louis podejrzliwie
siadając koło Hazzy i obejmując go. – Tak lepiej. – mruknął na co Harry się
uśmiechnął.
Włączył mi się tak zwany fangirling i miałem ochotę skakać,
ale wiedziałem że to tak po przyjacielsku. No więc.
- No nic, po prostu chciałem sprawdzić czy żyjecie. –
wzruszyłem ramionami i jak najszybciej wyszedłem z pokoju. Cóż za wspaniały
dzień.
Dzień dziewiąty.
Ten dzień był totalnie dziwny. No więc oglądam sobie
x-factora. (no wiecie, Demi Lovato) i tak sobie myśle. Czy by tego mojego
notatnika nie opublikować dla fanek, no bo właściwie, powinny wiedzieć. Ale
sobie doszedłem do wniosku że zrobię to kiedy Larry będzie razem, no żeby nie
bardzo zasmucać fanek, i przy okazji okazać się bohaterem z uwagi na to że to
ja ich połączyłem. A jest to trudne.
Tak więc siedziałem i dumałem gdy nade mną stanął Louis. A
było mi to nie na rękę ponieważ zasłonił mi widok Demi.
- Chodź do kuchni. – powiedział stanowczo.
- Demi Lovato – jęknąłem gimnastykując się żeby zobaczyć jej
słodki uśmiech na ekranie -nie przeszkadzaj mi teraz.
- Niall, będą powtórki. Twoja fikcyjna dziewczyna nie
ucieknie.
- Przyszła nie fikcyjna. – oburzyłem się. A ponieważ nigdy
nie widziałem Lou takiego stanowczego doszedłem do wniosku że powinienem ruszyć
swoje wspaniałe cztery litery. Wiec poszedłem grzecznie za szatynem do kuchni
gdzie siedział Hazza. Usiadłem na krześle naprzeciwko nich.
- Więc Niall.. – zaczął Harry. – o co ci kurwa chodzi?
- Co? Co..co? – spytałem lekko zbity z tropu. – mi o nic nie
chodzi! O co ma mi chodzić?
- No właśnie się pytamy. Bo łazisz za nami, cały czas nas
obserwujesz, Liam i Zayn także zaczeli, a właściwie cały czas gdzieś znikają… -
dodał po chwili kontynuując. – Więc?
- Nie, wydaje wam się.
- Twoje notatki też nam się wydają? – spytał Lou ciskając na
stół mój notes. Szybko pomacałem po moich kieszeniach, kurwa. Nie było go. To
znaczy był ale już na stole.
- To skomplikowane, ale nie zrozumiecie.
- Bo jesteśmy tylko przyjaciółmi?
- Tak i w tym tkwi problem.
- Niall, problem tkwi w tym że to ty nie zauważasz pewnych
rzeczy. Ja i Lou jesteśmy kurwa razem od jakiegoś tygodnia!
- Dobra, dobra. Zachowajcie to sobie dla fanek i tabloidów
widze co się dzieje. Chcecie żebym dał wam spokój tak? – zaśmiałem się
szyderczo, znam takie gierki!
Hazza i Lou nie wiele myśląc przykleili się do siebie. Hazza
wpił swoje usta w usta Louisa, zaczeli się namiętnie całować. I to naprawdę
było gorące. Siedziałem lekko oniemiały i zaczerwieniony.
- Ale że…. Że jak… Ale…- próbowałem cokolwiek wydukać. Na daremne.
– Co z Eleanor!
- Niall, to nawet śmieszna sytuacja ale zanim zaczniesz się
przy czymś upierać najpierw spytaj się „dwóch głównych obiektów” – Harry
zarecytował z mojego notatnika. – A no i
Eleanor to tylko przyjaciółka Louisa, wiem że on jest gejem więc nie mam
potrzeby się martwienia.
- Właśnie widzimy jak „Ty Niall Horan znasz się na tych
sprawach” – tym razem zarecytował szatyn śmiejąc się.
- Dobra dobra, chodziło mi o innego typu związki! W każdym
razie, bądźcie szczęśliwi, i tak rozpowiem że to dzięki mnie, a teraz dajcie mi
w spokoju obejrzeć Demi Lovato, ok? Każdy ma prawo do szczęścia!
Wiedziałam! Jak czytałam to coś czułam, że Larry już faktycznie jest razem, tylko nawet Niall o tym nie wie. No i moje przypuszczenia się sprawdziły. Najbardziej śmiać mi się chce z wyrażenia Nialla: "Ja się znam na tych sprawach" hahaha ;D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ten oneshot chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Pozostałe są równie świetne, ale ten ma to coś i od razu przy czytaniu człowiekowi poprawia się humor ;D
A czy ja dobrze przeczytałam i będzie następna część tego? Jeśli tak, w takim razie już się nie mogę doczekać ;)
shouldletyougo.blogspot.com
alternatywne zakończenie tylko :D nie wiem może się dorobi kiedyś jakiś ciąg dalszy kto wie:D
UsuńBoze, jakie to jest fajne :D. takie inne, nigdy podobnego shota nie czytałam :D. ale nie pomyślałabym, że oni są już razem :p. no i z tym że Ziam znika... oni też pewnie coś knuja, oni też powinni być razem xd
OdpowiedzUsuńHahahahahahaha :). No to mnie zaskoczyłaś tym :). Larry, ale z perspektywy Nialla, no tego to jeszcze nie było ;). Ohhh, i jakiż ten Irish boy dociekliwy... I jaki pomysłowy.! Taki niecny plan uknuć... Tylko pogratulować :).
OdpowiedzUsuńDziękuję za tego One Shot'a, znacząco poprawił mi humor :).
Pozdrawiam.!
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
O BOŻE BOŻE BOŻE, umarłam, okej, żyję. kapitan nialler statku ss stylinson! asdfghjklkhfdasgfjklkgfdsf
OdpowiedzUsuń