czwartek, 22 listopada 2012

4. double one shot.

witam, witam. tak więc ponieważ w szkole zamiast się uczyć, mam straszną wenę. doszłam do wniosku że skoro piszę piszę piszę większość zeszytu zresztą wypisałam. 60 kartkowego, ale jednak. i mam kilka krótkich one shotów, które mogłabym teraz opublikować. doszłam do wniosku, why not. więc dwa one shoty, jedna notka. enjoy. za błędy najmocniej przepraszam. 
__________________
"WALK"


I walk on empty street, i wszyscy wyglądają jak ty. Mają twoją twarz, twoje oczy, nie jesteś oryginałem. Ale dla mnie jesteś perfekcyjny. Cóż. Byłeś.

I walk on empty street, i każdy ojciec z córką przypomina mi ciebie i Lux. Bawiąc się i śmiejąc. Byłeś dla niej taki miły, a ona cię kochała. Nie tak bardzo jak ja.

I walk on empty street, i każdy chłopak grający w piłkę nożną na boisku, wygląda jak ty. Kiedy kopią piłkę, z pasją, zatracając się w grze, tak jak ty. Tak jak ty miałeś w zwyczaju to robić.

I walk on empty street, i mijam ten sklep z babeczkami, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy. Byłeś kelnerem, i przyniosłeś mi złą babeczkę. Zrobiłeś kolejną, i dołączyłeś do tego kawę. Dwie kawy. Byłem samotny. A ty kończyłeś zmianę. Więc zaproponowałem Ci czy nie chciałbyś wypić ze mną kawy. Skoro i tak miałem dwie.  Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Myślę że byłem cholernie samotny, i potrzebowałem kogoś do porozmawiania. O byle czym. Kilka miesięcy potem wyznałeś, że dałeś mi złą babeczkę, bo zatraciłeś się w mojej lokowatej czuprynie, i zielonych oczach. Dlatego zaczęłeś wołać na mnie Babycakes.  Ale nie tylko ty zakochałeś się tego dnia. Kiedy zgodziłeś się usiąść ze mną, poczułem się ważny. Jakbym coś jeszcze znaczył. Dałeś mi nadzieję.

I walk on empty street, i jestem tak bardzo zraniony. Że nasza historia kończy się w taki sposób. Zawsze kiedy patrzę na nagrobek „Spoczywaj w pokoju, Louis Tomlison” to łamie mi serce na miliony kawałków. Każdego dnia, łamie mnie jeszcze bardziej. Mówili mi, zacznij żyć znowu. Ale to ty dałeś mi nadzieję która teraz leży, kilkanaście metrów pod ziemią, zniknęła razem z toba. A ja znów jestem samotny.

Spaceruje pustą ulicą. Ale ona nie jest do końca pusta. Jest na niej wiele, wiele ludzi. Ale oni nie są tobą. Jesteś moim wszystkim, Louis. Oni nie. Więc kiedy odeszłeś, wszystko jest puste.
Mój cień, jest jedynym towarzyszem który jest przy mnie. Ale wiem że to ty. 

______________
"AND THEN"

Czasami zastanawiam się, dlaczego pragnąłem Ciebie tak mocno? I dlaczego to przez chwilę tak bardzo bolało? Czy też to czułeś? I dlaczego właśnie Ty?

I wtedy, zrozumiałem, że zawsze byłeś po mojej stronie, uśmiechałeś się do mnie w najtrudniejszych momentach, zawsze podnosiłeś na duchu, i to mój uśmiech był dla ciebie ważniejszy niż twój. Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu. I dalej nie wiem jak sobie na to zasłużyłem.

I wtedy, zrozumiałem,  że nikt nie jest dla ciebie wystarczająco dobry. Nikt na ciebie nie zasługuje. Szczególnie ja.
I wtedy, zrozumiałem,  że Cię to nie obchodzi. Czułem się jak egoista przez ciebie. Ale wiedziałem że nie zasługuję na to.
I wtedy, zrozumiałem,  że nie mogę od ciebie odejść tylko dlatego, że czuję się niewystarczająco dobry. Ponieważ ty myślisz inaczej. Chcesz nieperfekcyjnego mnie, i zraniłbym cię gdybym odszedł. A ja za nic nie chcę tego zrobić.
I wtedy, zrozumiałem,  że jedynym sposobem na podziękowanie Ci za to że jesteś koło mnie, jest bycie przy tobie. To trochę działa w dwie strony, prawda?
I wtedy, zrozumiałem,  że gdy każda grudniowa noc robi się coraz zimniejsza z każdą kolejną, w radiach leci „Wham”, nie ma lepszego miejsca niż twoje ramiona.
I wtedy, zrozumiałem,  że święta nadchodzą. I nie potrzebuję prezentów, potrzebuję Ciebie. Ale ponieważ ja nie jestem wystarczającym prezentem, co powinienem ci kupić Lou?
I wtedy, zrozumiałem,  że nic nie jest wystarczająco dobre dla Ciebie. Więc kupiłem sweter z norweskimi wzorami, i orzechy w białej czekoladzie które tak lubisz. Ale to nie jest wystarczające.
I wtedy, zrozumiałem,  że ty kupiłeś mi prezent, i powiedziałem Ci że nie musiałeś. Chciałem płakać w tym momencie. Ale ty przyciągnąłeś mnie do siebie i przytuliłeś mocno. Powiedziałeś słowa które zmieniły moje życie.
„Zrozumiałem, że jesteś dla mnie zbyt dobry. Jesteś idealny. Uśmiechasz się do mnie nawet jeśli masz zły humor, albo coś okrutnego się stało. Ufasz mi, i znasz mnie lepiej niż ktokolwiek. Dałeś mi swoje zaufanie, a ja oddałem ci twoje. Przy tobie czuję się bezpiecznie. Nie ma potrzeby kupowania mi prezentów.”
I wtedy, to sprawiło że pomimo tego jak bardzo wstrzymywałem łzy, teraz nie umiałem powstrzymać łez spływających po moich policzkach. Zrozumieliśmy, że musimy przestać myśleć o tym jak nie idealni i niewystarczająco dobrzy dla siebie jesteśmy. Musimy po prostu być razem, i wszystko będzie dobrze.
Bo pasujemy do siebie.
I wtedy, zrozumiałem,  że była to najlepsza świąteczna noc która kiedykolwiek mi się przydarzyła.